Świat stoi u progu poważnego konfliktu zbrojnego w Europie, którego być może da się jeszcze uniknąć dzięki polityce odstraszania. Jednym z elementów takiego odstraszania jest wzmacnianie sił zbrojnych potencjalnej ofiary napaści, czyli Ukrainy. Doskonale zdają sobie z tego sprawę Brytyjczycy, którzy wyciągnęli wnioski z historii i niechlubnego układu monachijskiego i dziś na wielką skalę transportują broń na Ukrainę. Niemcy też wyciągnęli wnioski z historii tego samego okresu, szkoda, że tak odrealnione, bo w imię niczego innego, jak historycznej traumy, pomagać Ukraińcom nie chcą.
– Myśl, że Niemcy dostarczają broń, która może być użyta do zabijania Rosjan, jest dla wielu Niemców bardzo trudna do zniesienia – stwierdził w rozmowie z “Deutsche Welle” dr Marcel Dirsus, z Instytutu Polityki Bezpieczeństwa na Uniwersytecie Christiana Albrechta w Kilonii (ISPK), odpowiadając na pytanie dlaczego Republika Federalna nie zdecydowała się na sprzedaż broni Ukrainie.
Mimo, że przecież według Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), Niemcy są jednym z największych producentów i eksporterów broni. Tylko w ciągu ostatnich czterech lat obroty w handlu bronią wzrosły o 21 proc. Czołowymi odbiorcami niemieckiego sprzętu wojskowego są m.in. Algieria i Egipt, czyli państwa, w których sytuacja polityczna nie należy do najstabilniejszych, a to oficjalnie jest jednym z kryteriów, które jest przeciwwskazaniem do sprzedaży broni.
Ze słów naukowca wynika jednak, że decyzja rządu w sprawie dostaw broni spowodowana jest przede wszystkim doświadczeniami historycznymi, co potwierdziła zresztą szefowa niemieckiego MSZ Annalena Charlotte Alma Baerbock. To właśnie doświadczenie z inwazji Niemiec na Związek Sowiecki podczas drugiej wojny światowej, ma stać na przeszkodzie wspieraniu obrony Ukrainy.
Trzeba przyznać, że to logika dość pokrętna, bo wzmocnienie ukraińskich sił może przecież sprawić, że do wojny w ogóle nie dojdzie i nie zginie żaden rosyjski (ani ukraiński) żołnierz, a takie decyzje Niemiec tylko uzmysławiają skalę współpracy rosyjsko-niemieckiej i pokazują, jak mało wiarygodne są niemieckie zapewnienia.
Dostrzegają to sami Ukraińcy, których stosunek do Niemców zmienia się diametralnie. Jeszcze do niedawna to właśnie Republika Federalna uchodziła w przeświadczeniu naszych wschodnich sąsiadów za jednego z najbliższych sojuszników Ukrainy. Dziś większość społeczeństwa ukraińskiego, a także ukraińskich polityków, jest przekonana, że najlojalniejszym i najbliższym sojusznikiem Ukrainy jest Polska. Czemu dał wyraz prezydent Zełeński podczas trwającej wizyty w Polsce.
A Niemcy i ich historyczna trauma? Cóż, od lat pokazują, że w historycznych doświadczeniach coraz bliżej im do Locarno, Rapallo, a być może do paktu Ribbentrop-Mołotow.