W bazie wojskowej w pobliżu Kolonii doszło do niecodziennego incydentu. Dowództwo podejrzewa, że ktoś zatruł w niej wodę pitną.
Zdarzenie miało miejsce w nocy z wtorku na środę. W pewnym momencie włączył się alarm w budynkach, w których znajdowały się urządzenia odpowiedzialne za wodę w tej bazie. Gdy na miejsce dotarli strażnicy, zobaczyli uciekającą postać. Nie udało jej się złapać. Później odkryto, że dostała się na teren bazy przez dziurę w płocie.
Wkrótce po tym incydencie w bazie wprowadzono lockdown. Rzecznik prasowy powiedział, że zrobiono to po odkryciu „nieprawidłowych wartości w wodzie”, a obecnie trwa jej dokładna analiza. Nie ujawnił żadnych dalszych szczegółów. Dodał tylko, że nikt nie został poszkodowany, a o sprawie powiadomiono już służby. Baza została ponownie otwarta w środę ok. południa.
Równocześnie w bazie nadano wiadomość do personelu, w której poproszono go o zgłaszanie zauważenia wszelkich nieznanych osób i podejrzanego zachowania. Żołnierze i pracujący tam cywile dostali również polecenie, by nie pić wody i nie brać pryszniców. Policja pobrała na miejscu próbki. Der Spiegel donosi, że stacjonujący w tej bazie żołnierze żandarmerii lotniskowej zgłaszali problemy żołądkowe, ale nie wiadomo, czy miało to związek z tą sprawą.
Baza, w której doszło do tego zdarzenia, odgrywa istotną rolę w wsparciu wojskowym Zachodu dla Ukrainy. Często korzystają z niej szkolący się ukraińscy żołnierze, przygotowują się w niej do powrotu do domu. Wcześniej w Niemczech dochodziło do ataków na infrastrukturę i podpaleń, o które oskarżano rosyjskie służby. Wojsko twierdzi, że traktuje ten incydent bardzo poważnie.