Kolejne ujawnione przez “Gazetę Wyborczą” taśmy związane ze spółką Srebrna, rzucają nowe światło na postać Gerarda Birgfellnera. Nowe nagranie opublikowane w “GW” prezentuje rozmowę austriackiego biznesmena z Kazimierzem Kujdą, szefem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, jednym z najbliższych doradców prezesa PiS w sprawach biznesowych.
W ujawnionym fragmencie rozmów pojawia się wątek, który być może będzie przedmiotem śledztwa funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wiele wskazuje na to, iż podczas wymiany zdań pomiędzy Gerardem Birgfellnerem i Kazimierzem Kujdą, austriacki biznesmen próbuje złożyć szefowi NFOŚ propozycję korupcyjną. Kujda odmawia i daje Austriakowi wyraźnie do zrozumienia, iż nie jest zainteresowany.
Propozycja korupcyjna może narazić Birgfellnera na poważne kłopoty z prawem. To oczywiście zmusza do postawienia pytania o to, kto ujawnił taśmy, które mogą postawić austriackiego biznesmena w bardzo niekorzystnej sytuacji? Przypomnijmy, że interesy Gerarda Birgfellnera reprezentuje mecenas Roman Giertych i przez długi czas spekulowano, iż to on dostarczył taśmy dziennikarzom “GW”.
Prawnik kilka dni przed publikacją taśm zamieścił w internecie kilka wpisów, w których zapowiadał, że teksty w “GW” wstrząsną rządem Prawa i Sprawiedliwości.
Uwagę zwrócił także fakt, że dwa dni po publikacji pierwszego nagrania Roman Giertych zamieścił na Twitterze wpis, zgodnie z którym jego klient był “zasmucony publikacją taśm”. W obliczu pojawiających się podejrzeń o korupcję, jak zwrócił uwagę jeden z użytkowników Twittera, wpis prawnika z 31 stycznia bieżącego roku “nabiera zupełnie innego znaczenia”.
Chyba celny strzał 🙂 pic.twitter.com/QMr0mbGlR0
— 🇵🇱 Paweł Jabłoński (@paweljablonski_) February 5, 2019
Roman Giertych zaprzecza, iż to on jest źródłem przecieku taśm do “Gazety Wyborczej” i zapowiada skierowanie do sądu spraw przeciwko tym, którzy tak sądzą. Jednocześnie pojawiają się spekulacje, iż odpowiedzialnym za dostarczenie taśm mógł być inny z pełnomocników Austriaka albo nawet sam biznesmen. W sprawie wypowiedziała się także dziennikarka stacji “Wyborczej” i TOK FM Dominika Wielowieyska, która zaprzeczyła, iż to były lider LPR przyniósł taśmy do jej redakcji.
Myli się Pani, mecenas Giertych nie przyniósł taśm
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) February 5, 2019
No i widać, że pani Kataryna ma ochotę sprawdzić się w sądzie. https://t.co/ox8APnYojo
— Roman Giertych (@GiertychRoman) February 5, 2019