Kto jest źródłem przecieku “taśm Kaczyńskiego”? Ostra reakcja Giertycha na domysły internautów Publicystyka

Kto jest źródłem przecieku “taśm Kaczyńskiego”? Ostra reakcja Giertycha na domysły internautów

Kolejne ujawnione przez “Gazetę Wyborczą” taśmy związane ze spółką Srebrna, rzucają nowe światło na postać Gerarda  Birgfellnera. Nowe nagranie opublikowane w “GW” prezentuje rozmowę austriackiego biznesmena z Kazimierzem Kujdą, szefem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, jednym z najbliższych doradców prezesa PiS w sprawach biznesowych. 

W ujawnionym fragmencie rozmów pojawia się wątek, który być może będzie przedmiotem śledztwa funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wiele wskazuje na to, iż podczas wymiany zdań pomiędzy Gerardem Birgfellnerem i Kazimierzem Kujdą, austriacki biznesmen próbuje złożyć szefowi NFOŚ propozycję korupcyjną. Kujda odmawia i daje Austriakowi wyraźnie do zrozumienia, iż nie jest zainteresowany.

Propozycja korupcyjna może narazić Birgfellnera na poważne kłopoty z prawem. To oczywiście zmusza do postawienia pytania o to, kto ujawnił taśmy, które mogą postawić austriackiego biznesmena w bardzo niekorzystnej sytuacji? Przypomnijmy, że interesy Gerarda Birgfellnera reprezentuje mecenas Roman Giertych i przez długi czas spekulowano, iż to on dostarczył taśmy dziennikarzom “GW”.

Prawnik kilka dni przed publikacją taśm zamieścił w internecie kilka wpisów, w których zapowiadał, że teksty w “GW” wstrząsną rządem Prawa i Sprawiedliwości.

Uwagę zwrócił także fakt, że dwa dni po publikacji pierwszego nagrania Roman Giertych zamieścił na Twitterze wpis, zgodnie z którym jego klient był “zasmucony publikacją taśm”. W obliczu pojawiających się podejrzeń o korupcję, jak zwrócił uwagę jeden z użytkowników Twittera, wpis prawnika z 31 stycznia bieżącego roku “nabiera zupełnie innego znaczenia”.

Roman Giertych zaprzecza, iż to on jest źródłem przecieku taśm do “Gazety Wyborczej” i zapowiada skierowanie do sądu spraw przeciwko tym, którzy tak sądzą. Jednocześnie pojawiają się spekulacje, iż odpowiedzialnym za dostarczenie taśm mógł być inny z pełnomocników Austriaka albo nawet sam biznesmen. W sprawie wypowiedziała się także dziennikarka stacji “Wyborczej” i TOK FM Dominika Wielowieyska, która zaprzeczyła, iż to były lider LPR przyniósł taśmy do jej redakcji.

Źródło: Twitter Autor: JD
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij