Kilkudziesięciu krewnych ofiar złożyło w piątek, w dziesiątą rocznicę tajemniczej katastrofy samolotu linii Malaysia Airlines, petycję w ambasadzie Malezji w Pekinie. Pragną się dowiedzieć, co wydarzyło się 8 marca 2014 roku, kiedy Boeing lecący z Kuala Lumpur do Pekinu zniknął z ekranów radarów.
Zebrane pod ambasadą rodziny skandowały “Malezjo, zwróć mi bliskich!”.
Wcześniej krewni zaapelowali do chińskiego MSZ o pomoc w ujawnieniu prawdy; Chińczycy stanowili większość spośród 239 osób, które znajdowały się na pokładzie samolotu.
Losy rejsu MH370 pozostają niewyjaśnione, mimo wielu wysiłków i znaczących środków włożonych w poszukiwania. Wraku ani ciał nigdy nie odnaleziono, choć w rejonie Mozambiku, wyspy Reunion i południa Afryki zebrano kilka elementów, zidentyfikowanych jako resztki kadłuba.
Wiadomo, że początek lotu MH370 przebiegał zgodnie z planem. Jednak po około 40 minutach pilot, który przed chwilą pożegnał się z kontrolą lotów w Malezji, już nie skontaktował się kontrolerami wietnamskimi. Minuty później został wyłączony transponder samolotu – urządzenie automatycznie przesyłające informacje o wysokości, prędkości i kursie maszyny, co jednak nie musiało być działaniem celowym. Po niespełna godzinie lotu samolot zniknął z cywilnych radarów. Najprawdopodobniej zawrócił w kierunku południowo-zachodnim i leciał przez wiele godzin, nim wyczerpało się paliwo i maszyna runęła do Oceanu Indyjskiego.
W ciągu dziesięciu lat dziennikarze, eksperci i rodziny prezentowali liczne teorie zakładające awarie, zamach terrorystyczny, atak z zewnątrz, porwanie, samobójstwo pilota, a nawet jego ucieczkę. Nie ma jednak dowodu na żadną z nich.
W czwartek premier Malezji Anwar Ibrahim powiedział, że jest skłonny poprzeć wznowienie śledztwa w sprawie losu MH370, o ile pojawią się istotne fakty. Rząd w Kuala Lumpur przekazał też, że rozważy propozycję przeprowadzenia nowych poszukiwań przez zajmującą się robotyką morską amerykańską firmę Ocean Infinity, która pracuje nad zawężeniem najprawdopodobniejszego obszaru katastrofy.