W okolicach Varese na północy Włoch świąteczne przygotowania przybrały dramatyczny obrót. Jedna z mieszkanek nie zauważyła, że w pralce z przygotowanym praniem smacznie śpi jej kot i uruchomiła ją.
Na szczęście “świąteczny program” pralki, który wybrała, był dostatecznie krótki – 55 minut, a woda była stosunkowo chłodna. Po skończonym cyklu kobieta zorientowała się, że wyprała własnego futrzaka – gdy zobaczyła wystający z bębna ogon, wezwała na miejsce weterynarza.
Lekarz stwierdził, że zwierzę przeżyło, ale jest… wychłodzone. Zwierzak dość szybko doszedł jednak do siebie – został ogrzany, a następnego dnia zaczął już jeść.
I jak tu nie wierzyć, że koty mają 9 żyć?