Hiszpania była jednym z najmocniej dotkniętych przez pandemię chińskiego koronawirusa państw w Europie. Teraz wygląda na to, że zaczyna się u nich druga fala.
Liczba nowych infekcji znacząco zmalała na początku lipca i wielu osobom wydawało się, że ten kraj jest na dobrej drodze do pokonania pandemii. Radość okazała się jednak przedwczesna. W ciągu ostatnich dwóch tygodni w Hiszpanii odnotowano aż 50 tysięcy nowych infekcji. Tylko w czwartek było niemal 3 tysiące nowych przypadków. Liczba hospitalizowanych wzrosła pięciokrotnie.
Jak donosi El Pais minister zdrowia Salvador Illa spotkał się w związku z tym na kryzysowej naradzie z regionalnymi urzędnikami ochrony zdrowia aby przedyskutować plan działania. Efektem tego spotkania było wprowadzenie nowych obostrzeń do tych, które już obowiązują.
Jednym z nich jest zamknięcie wszystkich dyskotek, klubów nocnych itp. Ograniczono również działalność restauracji. Te mogą zostać otwarte, ale muszą się zamykać najpóźniej o pierwszej w nocy a ostatnich klientów wpuszczać najpóźniej o północy.
Dodatkowo rząd zakazał palenia papierosów w miejscach publicznych w których nie można zachować od siebie minimalnej odległości dwóch metrów. Zakazano również hiszpańskiej tradycji znanej jako botellon, czyli picia alkoholu w miejscach publicznych. Ograniczono również wizyty w domach starców do jednej osoby dziennie na pensjonariusza, która będzie w nich mogła spędzić maksymalnie godzinię.
Wcześniej własne ograniczenia wprowadziły Katalonia, Aragonia, kraj Basków i Galicja. Minister uspokoił jednak, że obecna fala nie jest aż tak ciężka dla szpitali niż pierwsza, która osiągnęła szczyt na przełomie marca i kwietnia.
Dotychczas w Hiszpanii odnotowano 337 tysięcy infekcji i ponad 28 tysięcy zgonów z powodu koronawirusa, co dało im trzecie miejsce w Europie.