Agencja AP donosi, że być może wkrótce wyśle „pracowników”, którzy pomogą w odbudowie Donbasu. Rosjanie otwarcie popierają ten pomysł.
Pracownicy najemni są jednym z głównych towarów eksportowych Korei Północnej. Cieszą się popularnością w wielu państwach, gdyż pracują za dużo niższe stawki niż lokalna siła robocza. Większość z ich pensji jest zatrzymywana przez państwo i stanowi dla KRLD poważne źródło dewiz. Wśród samych „pracowników” jest dużo więźniów politycznych, a za granicą są bardzo dokładnie pilnowani aby nie próbowali uciec. Szacuje się, że w Rosji w każdym momencie pracuje od 15 do 20 tysięcy Koreańczyków.
Agencja AP donosi, że być może wkrótce Koreańczycy trafią do Donbasu, gdzie będą pomagali w jego odbudowie. Ambasador KRLD spotkał się niedawno z przedstawicielami ukraińskich „republik ludowych” i wyraził optymistyczną opinię o przyszłej współpracy „na polu migracji pracowniczej”, powołując się na rozluźnienie przepisów pandemicznych w jego państwie. W lipcu KRLD uznała, jako jedyne państwo poza Rosją i Syrią, niepodległość Ługańska i Doniecka.
AP informuje, że Rosjanie otwarcie popierają ten pomysł. Zastępca premiera Marat Khusnullin powiedział, że koreańskie przedsiębiorstwa budowlane już teraz zaoferowały pomoc w odbudowie, a ich pracownicy będą mile widziani.
Oczywiście użycie „pracowników” z Korei Północnej naruszyłoby sankcje nałożone na to państwo przez ONZ w związku z ich programem nuklearnym i budowy rakiet. Co ciekawe Rosja w grudniu 2017 roku poparła te sankcje, których wymogiem było m.in. wydalenie wszystkich koreańskich „pracowników” w ciągu 24 miesięcy. Ale na tym etapie wojny dla nikogo nie jest już dziwne, że obietnice Rosjan są mniej warte niż papier, na którym je spisano.