Manfred Knof, prezes niemieckiego Commerzbanku (większościowego udziałowca mBanku), w rozmowie z “Die Welt” Knof przyznał, że banki muszą poczekać, “jak będzie wyglądała ogólna sytuacja po przyszłorocznych wyborach w Polsce”. Dodał także, że “uważa polityczne interwencje w Polsce, jednostronnie obciążające banki, za bardzo niezwykłe”.
Knof był pytany przez niemieckich dziennikarzy o to, jak układają się jego relacje z “nacjonalistycznym rządem w Warszawie”.
– Szukamy nadal porozumienia z polskim rządem – tłumaczył. W rozmowie odnosił się m. in. do wojny na Ukrainie i do faktu, iż 16 procent wkładu w jego banku ma niemiecki rząd.
Warto w tym miejscu przypomnieć, iż wcześniej Commerzbank gwałtownie reagował na wprowadzenie przez polskie władze wakacji kredytowych i zapowiadał batalię prawną. Według spółki przepisy miały drogo kosztować mBank – nawet kilkaset milionów euro.
– Commerzbank, większościowy akcjonariusz mBanku, zapowiedział podjęcie kroków prawnych w związku z programem wakacji kredytowych, który przysługuje wszystkim kredytobiorcom niezależnie od ich sytuacji finansowej – informował wówczas mBank.
Czyżby konserwatywny rząd w Polsce nie pasował niemieckim bankom? Nie sposób odnieść takiego wrażenia, zwłaszcza kiedy pamięta się o tym, że w 2021 roku warszawski ratusz kierowany przez Rafała Trzaskowskiego wydał… 100 mln złotych na wynajem biur w wieżowcu należącym do niemieckiego Commerz Real, niemieckiej spółki z grupy Commerzbank.
Natomiast nie kto inny jak Manfred Knof był wcześniej związany z Fundacją Konrada Adenauera, która… mocno wspiera “Campus Polska Przyszłości” Trzaskowskiego.
Nietrudno te wszystkie elementy układanki połączyć w jedną całość, prawda?