Najnowsze wiadomości ze świata

Koniec rasistowskiej praktyki na uczelniach. Nie będzie już punktów za kolor skóry

Sąd Najwyższy USA (SCOTUS) zdecydował, że tzw. akcja afirmacyjna na amerykańskich uczelniach jest nielegalna. Od teraz nie będą mogły brać pod uwagę rasy przy rekrutacji.

Akcja afirmacyjna była w USA odpowiedzią na wcześniejszą dyskryminację niektórych grup etnicznych, zwłaszcza Murzynów i Latynosów. Polegała na przyznawaniu im przywilejów, które miały zwiększyć ich udział w np. rynku pracy czy wyższej edukacji. Była wprowadzana zarówno przez rząd i samorządy, jak i dobrowolnie, przez np. korporacje. Na uczelniach wyższych zwykle dotyczyła przyznawania im dodatkowych punktów przy rekrutacji.

SCOTUS po raz pierwszy zajął się akcją afirmacyjną już w 1978 roku. Wtedy do sądu podano Uniwersytet Kalifornijski, w którym na każde 100 miejsc 16 było zarezerwowane dla członków niektórych mniejszości etnicznych. Uznał, że to nielegalne, ale nie zdelegalizowali brania pod uwagę rasy przy rekrutacji. Ćwierć wieku później, w sprawie Grutter v. Bollinger, SCOTUS utrzymał akcję afirmacyjną twierdząc, że ograniczone uznawanie rasy za ważny czynnik przy przyjęciach na studia leży w ważnym interesie społecznym. W tamtym wyroku sędzia Sandra Day O’Connor stwierdziła jednak, że sąd spodziewa się, że za 25 lat sytuacja poprawi się na tyle, że akcja afirmacyjna nie będzie już potrzebna.

Znany konserwatywny aktywista Edward Blum założył organizację Studenci za Sprawiedliwymi Przyjęciami (SFFA), której celem miała być walką z rasizmem przy przyjmowaniu na uczelnie wyższe. W 2014 roku jego organizacja pozwała do sądu dwie uczelnie, Uniwersytet Harvarda i Uniwersytet Północnej Karoliny. Pozew został złożony w imieniu ponad 20 tysięcy studentów pochodzenia azjatyckiego. Azjaci, mimo tego, że również padali w USA ofiarą dyskryminacji, są grupą etniczną, która radzi sobie w USA najlepiej, i w każdej statystyce – od długości życia, przez średnie zarobki, po poziom wykształcenia – wyprzedza białych. Studenci uważali, że z powodu ich koloru skóry i nadreprezentacji Azjatów na uniwersytetach nie zostali przyjęci na wybrane uczelnie.

W czwartek SCOTUS wydał wyrok w obu tych sprawach. Sędziowie zdecydowali, że branie przez uczelnie pod uwagę rasy łamie 14 poprawkę do konstytucji, która gwarantuje równą ochronę prawną. Przewodniczący SCOTUS John Roberts napisał w wyroku, że programy na obu tych uczelniach nie mają celów, które usprawiedliwiałyby branie pod uwagę rasy. Zauważył też, że opierają się na stereotypach i używają rasy w negatywny sposób, nie mają też jasnego końca, do którego dążą. Czarnoskóry sędzia Clarence Thomas, w dość niecodziennym ruchu, odczytał też swoją opinię, w której stwierdził, że konstytucja powinna być ślepa na kolor skóry. Dodał, że zdaniem sądu uczelnie, które będą chciały w przyszłości dyskryminować ze względu na rasę, będą musiały wyrazić, że ma to przekonujący interes dla państwa, i to obiektywnie udowodnić – a jego zdaniem żadna nie będzie w stanie tego zrobić.

Wyroki w obu sprawach zapadły po liniach ideologicznych. Opinia większościowa została poparta przez sześciu konserwatywnych sędziów, a sprzeciwili się jej sędziowie nominowani przez lewicowych prezydentów. Nominowana przez Bidena sędzia Ketanji Brown Jackson nie wzięła udziału w sprawie przeciwko Harvardowi, bo sama skończyła tę uczelnię, studiuje na niej jej córka, a do wiosny zasiadała w jej radzie nadzorczej. Obiecała, że nie weźmie w niej udziału już podczas przesłuchań przed senatem, na prośbę innego absolwenta tej uczelni, republikańskiego senatora pochodzenia latynoskiego Teda Cruza.

Wyrok SCOTUS obowiązuje na terenie całego USA, ale będzie miał wpływ dopiero na przyszłoroczną rekrutację, gdyż ta na obecny rok akademicki już niemal się zakończyła. Obydwie pozwane uczelnie, a także szereg innych, ogłosiły już, że wezmą go pod uwagę. Zdaniem ekspertów wiele uczelni będzie jednak próbowało go obchodzić. Ich zdaniem będą np. brały pod uwagę rasę podczas indywidualnych rozmów wstępnych z aplikantami, lub będą przyznawać preferencję mieszkańcom konkretnych obszarów lub absolwentom konkretnych szkół, w których istnieje nadreprezentacja Murzynów i Latynosów. Zapewne doprowadzi to do kolejnych procesów.

Źródło: Stefczyk.info na podst. The Hill Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij