Kompromitacja niemieckiej marynarki. Chcieli zestrzelić amerykańskiego drona, ale ich rakiety nie zadziałały

Niemiecka fregata FGS Hessen zaliczyła kompromitujący incydent na Morzu Czerwonym. Próbowali zestrzelić przez pomyłkę amerykańskiego drona, ale obie rakiety nie zadziałały.

FGS Hessen to korweta typu 124 Sachsen. 8 lutego opuściła Niemcy by pomóc w operacji Aspides – unijnej misji, której zadaniem jest ochrona żeglugi na Morzu Czerwonym przed atakami Huti. Oprócz Niemiec bierze w niej udział Francja, Grecja i Włochy.

Jak donosi Der Spiegel, 26 lutego jej załoga zauważyła na radarach nieznanego drona. Próbowali potwierdzić u Amerykanów jego tożsamość, ale nie udało im się tego zrobić. Postanowili więc odpalić w jego stronę dwa pociski SM-2. Spiegel twierdzi, że obie rakiety jednak zawiodły z powodu awarii. Później okazało się, że Niemcy mieli szczęście – dron, którego wzięli na cel, to był amerykański MQ-9 Reaper, który brał udział w zupełnie innej operacji.

Incydent wydaje się komiczny, ale mógł być bardzo poważny. W 1988 roku amerykański krążownik USS Vincennes w cieśninie Ormuz, który pilnował bezpieczeństqa kuwejckich tankowców, wystrzelił do celu, który zidentyfikował jako irański myśliwiec podchodzący do ataku. Później okazało się, że był to irański Airbus A300 lecący do Dubaju. Zginęło 290 osób. Eksperci zauważają, że operacje w tak ciasnych wodach są niezwykle trudne, a załogi okrętów zwykle mają mało czasu na reakcję.

Dalsza misja poszła niemieckiej korwecie zdecydowanie lepiej. Dzień później zestrzelili drona, a kilkanaście minut później kolejnego. Tym razem faktycznie były to drony Huti. Rzecznik niemieckiego ministerstwa obrony Michael Stempfle powiedział mediom, że pierwszego zestrzelono przy pomocy działa kal. 76 mm, a drugiego rakietami RIM-116. Użycie tego uzbrojenia wskazuje, że drony Huti dały radę zbliżyć się do niemieckiego okrętu.