Klaudia Jachira chyba zaczyna rozumieć, że jej polityczne happeningi i sejmowe popisy przejadły się nawet części jej zadeklarowanych fanów. Posłanka, która do Sejmu dostała się dzięki poparciu wyborców PO, niedawno szumnie ogłaszała swój polityczny mariaż z partią Zielonych. Teraz w wywiadzie z “Gazetą Wyborczą” przekonuje, że jej decyzja wynika z troski o środowisko i potrzebę walki o “czystą Ziemię”. Ma nawet pomysł, jak sprawić, by nasza planeta była bardziej “eko”. Pierwszy krok to rezygnacja z… posiadania dzieci.
– W dzisiejszym zagrożonym katastrofą klimatyczną świecie, posiadanie dzieci to egoizm. Ziemia jest przeludniona, coraz więcej terenów będzie niezdatne do zamieszkania i raczej powinno się zachęcać ludzkość do ograniczenia prokreacji. Czy zastanawiacie się, na jaki świat sprowadzacie dzieci? Jak przyjdzie im żyć na umierającej planecie? –wypaliła w rozmowie z gazetą Adama Michnika posłanka.
Jak przekonuje sama nie zamierza mieć dzieci, ponieważ ‘nie mam nawet syndromu mamusi jak większość moich bezdzietnych znajomych”. Potrzebę opieki nad innymi realizują w niej “wróble za oknem i kwiatki”. To jest jej “max, jeżeli chodzi o opiekę”. A co będzie, kiedy tzw. instynkt macierzyński jednak się u niej pojawi? – Nie zarzekam się, ale jak ‘mi się zmieni’, to będę się wtedy martwić – mówi wprost.
To znaczy, że wtedy swoje poglądy na temat prokreacji zweryfikuje zgodnie ze swoimi potrzebami?