Popularny w niektórych kręgach muzyk Tomasz Organek poszedł w ślady swojego młodszego kolegi Dawida Podsiadło i ogłosił, że planuje dokonać apostazji. W rozmowie z portalem Interia.pl wyznał, że „obecnie nie potrafi znaleźć niczego, co łączyłoby go z katolicką wspólnotą”. Następnie wzorem wcześniejszych “publicznych apostatów” zaczął wyliczać wady Kościoła.
– Mnie z tym Kościołem nic nie łączy oprócz pewnych wspomnień, tradycyjnych obrządków, które tam były w domu czy miejscowości. Dla mnie to jest bardzo płytkie, ta obrządkowość. To się wiąże tylko z kilkoma świętami i właściwie to nic nie znaczy. To jest tradycja, która nie wnosi za sobą nic więcej. Ludzie nie są od tego lepsi, mądrzejsi, prawdziwsi – przekonywał Organek, wyjaśniając swoją decyzję.
Argumenty, jak argumenty, każdy ma przecież prawo do własnych przemyśleń, tylko po co informować o tym opinię publiczną? Czy odbiorców jego muzyki w ogóle powinny interesować jego, nie ma co ukrywać, dość powierzchowne przemyślenia duchowe? Czym może jest to sposób na zaistnienie w mediach, czyli de facto autopromocję?
Tym bardziej, że w kolejnej części wypowiedzi Organek zaczął standardowy już i oklepany atak na Kościół.
– Od kilkunastu lat Kościół Katolicki zaczął się bardzo mocno kompromitować. Poprzez wszystkie niewyjaśnione afery pedofilskie, sprawy majątkowe, finansowe – to wszystko jest niejasne. Poprzez postawę obecnego papieża dotycząca wojny w Ukrainie – perorował Organek.