W Liptowskim Mikulaszu na Słowacji zaobserwowano w niedzielę krótko po południu niedźwiedzia. Jedną osobę poturbował, drugą lekko ranił. Na miejsce ściągnięto specjalistyczny zespół interwencyjny i myśliwych. Według najnowszych doniesień zwierzę opuściło już teren miasta.
Informację o pojawieniu się niedźwiedzia w Liptowskim Mikulaszu potwierdziła mediom rzeczniczka policji Zuzana Szefczikova. Na miejsce zdarzenia przyjechali strażacy, policjanci oraz członkowie specjalistycznego zespołu interwencyjnego. Zgodnie z przepisami to oni mogą zainicjować procedurę i podjąć ewentualną decyzję o odstrzale zwierzęcia.
Rzeczniczka władz miasta Viktoria Czapcikova przekazała, że niedźwiedź przepłynął rzekę Wag i oddalił się od zabudowań. Jak przypomniała, burmistrz Liptowskiego Mikulasza Jan Blachacz od dawna zwracał uwagę na problem dzikich zwierząt, pojawiających się w pobliżu osiedli. Samorządowiec zapowiedział podjęcie zdecydowanych działań wobec ministerstwa środowiska.
W piątek w górach, w rejonie odległym od miasta o około 20 km, niedźwiedź zaatakował parę białoruskich turystów. Kobieta spadła w przepaść i zginęła. Mężczyzna schronił się na półce skalnej.
Cześć ekspertów szacuje, że w górach i lasach Słowacji żyje nawet 1300 niedźwiedzi. Inni piszą o 600 osobnikach. Niedźwiedzie są w kraju prawnie chronione, dlatego ich ewentualny odstrzał wymaga przeprowadzenia skomplikowanej procedury. Potrzebne są zeznania świadków i zgody urzędów zajmujących się ochroną przyrody. Preferuje się przesiedlanie groźnych osobników na inny teren.
Minister środowiska Tomasz Taraba domaga się uproszczenia procedury i ograniczenia zakresu ochrony państwa nad tym zagrożonym gatunkiem.