Francuscy lekarze rozpoczęli procedurę wyłączania podtrzymywania życia sparaliżowanego Vincenta Lamberta. Pomimo sprzeciwu jego rodziców, za to za pozwoleniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
42-letni Vincent Lambert, pracujący jako pielęgniarz w szpitalu psychiatrycznym, miał poważny wypadek motocyklowy w 2008 roku. Został po nim sparaliżowany i znajduje się w niemal wegetatywnym stanie, z rzadka odzyskując na chwilę świadomość. W 2013 roku jego lekarze stwierdzili, że przy braku szans na poprawę stanu zdrowia dalsze utrzymywanie go przy życiu jest bezsensowne.
Sam pacjent nie mógł wyrazić swojej opinii o sprawie gdyż nie jest w stanie komunikować się z światem zewnętrznym i istnieją nawet wątpliwości co do tego, czy w chwilach w których otwiera oczy w ogóle kojarzy co się koło niego dzieje. Jego żona Rachel poparła jednak decyzję lekarzy o odłączeniu go od aparatury. Stwierdziła, że Lambert nigdy nie chciałby znaleźć się w takim stanie. Z lekarzami zgodziła się również szóstka jego rodzeństwa.
[Vidéo exclusive] “Ne pleure pas…” : les derniers moments de Vincent Lambert avec sa mère >> https://t.co/i2dGhCrrxX pic.twitter.com/IIhihWI6S0
— Valeurs actuelles ن (@Valeurs) May 20, 2019
Decyzja lekarzy nie spodobała się za to jego rodzicom, praktykującym katolikom, oraz pozostałej dwójce rodzeństwa. Lekarze nie skonsultowali z nimi decyzji o zaprzestaniu leczenia, więc Pierre i Vivienne Lambert rozpoczęli walkę o życie syna. Po ich stronie stanął nawet Konitet ds. Niepełnosprawnych ONZ, który wezwał francuski rząd do interwencji i wstrzymania procedury na czas prowadzonego przez nich śledztwa, jednak Ministerstwo Zdrowia Republiki Francuskiej odpowiedziało, że jego rozporządzenia go nie obowiązują.
Francuskie sądy stawały po stronie lekarzy i sprawa ostatecznie dotarła przed Europejski Trybunał Praw Człowieka w Sztrasburgu, który zajmuje się przypadkami naruszenia przez państwa Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Ten po zapoznaniu się ze sprawą stwierdził, że francuskie sądy miały rację i lekarze mają prawo odłączyć go od aparatury. Wyrok śmierci na Lamberta zapadł już w 2015 roku, jednak szpital zwlekał z decyzją z obawy przed gwałtowną reakcją jego rodziców. Ich dalsze operacje nie przyniosły skutków. Nie pomógł również prezydent Macron – jego rzeczniczka stwierdziła, że nie może odwrócić prawomocnego wyroku – ani interwencja przedstawicieli francuskiego Kościoła Katolickiego.
https://twitter.com/analyser_64/status/1130421475167621123
Ostatecznie w poniedziałek lekarze ze szpitala Sebastopol w mieście Reims, że rozpoczną odłączanie go od aparatury podtrzymującej życie. Eutanazja jako taka jest we Francji nielegalna ale dopuszczane jest zaprzestanie opieki nad śmiertelnie chorym pacjentem, który jest następnie usypiany. Oznacza to, że lekarze przestaną podawać Lambertowi jedzenie i wodę i będą czekać, aż umrze z głodu i odwodnienia. Biorąc pod uwagę, że mężczyzna oddycha samodzielnie, będzie to długa agonia.
„Jeżeli wejdziemy na niebezpieczną ścieżkę która składa się ze słów o tym, że życie które jest zależne od innych, które jest delikatne, chore, nie jest życiem które warto żyć, to zbudujemy nieludzki świat” – skomentował polityk Republikanów Francois-Xavier Bellamy.