Najnowsze wiadomości z kraju

Kolejne zatrzymania w sprawie śmierci dziennikarki. Wcześniej dostawała pogróżki

W sobotę policja zatrzymała dwie kolejne osoby w ramach śledztwa w sprawie śmierci dziennikarki Anny Karbowniczak. Jej redakcja ujawniła, że przed śmiercią dostawała pogróżki.

Karbowniczak, wieloletnia współpracownica Chodzieżanina, portalu Chodzież Nasze Miasto i Głosu Wielkopolskiego, zginęła w czwartek. Została potrącona przez samochód gdy jechała rowerem na drodze między Wągrowcem i Budzyniem. 35-latki nie udało się uratować, sprawca uciekł z miejsca wypadku.

Już w piątek policja odnalazła samochód, który prawdopodobnie brał udział w wypadku, niebieskiego busa Opel Vivaro. Był on ukryty w gminie Gołańcz. Policjanci zatrzymali jego 25-letniego kierowcę, który usłyszał już zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia oraz dwie inne osoby. Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak poinformował, że w sobotę policjanci zatrzymali dwie kolejne osoby. „Funkcjonarusze zatrzymali kobietę i mężczyznę, pasażerów Opla Vivaro” – powiedział – „Kierowca po potrąceniu rowerzystki uciekł wraz z naocznymi świadkami. Wszyscy ukrywają się. Mogli też zacierać ślady”.

Początkowo wszystko wskazywało, że śmierć dziennikarki była efektem tragicznego wypadku. Głos Wielkopolski rzucił jednak na tą sprawę nowe światło. Redakcja ujawniła, że dziennikarka przed śmiercią otrzymywała pogróżki.

W marcu w Chodzieży miała miejsce wstrząsająca sprawa. 21-letnia Anita W. udusiła swojego 2-letniego syna. Wyszło również na jaw, że razem ze swoim partnerem, 22-letnim Martinem K., maltretowała chłopca, między innymi podduszając go czy karmiąc karmą dla szczurów i niedopałkami. Co gorsza lekarze z lokalnego szpitala już jesienią ubiegłego roku zgłosili policji, że dziecko prawdopodobnie jest ofiarą przemocy domowej po tym, gdy trafiło do szpitala ze złamaną nogą. Policja poinformowała o tym prokuraturę, ale poza pisaniem notatek i pism nic z tego nie wynikło aż było już za późno.

Kiedy sprawa wyszła na jaw wyciągnięto konsekwencje wobec osób, które odpowiadały za to skandaliczne zaniedbanie. Stanowisko stracił szef miejscowej prokuratury rejonowej oraz asesor, która zajmowała się tą sprawą. Wobec policjantów wszczęto postępowania dyscyplinarne. W sierpniu Karbowniczak napisała kolejny artykuł o tej sprawie, w którym poinformowała o zbliżającym się akcie oskarżenia wobec rodziców 2-latka. Poinformowała w nim, że odwołany w związku z tą sprawą komendant policji uniknie odpowiedzialności gdyż na własną prośbę odszedł na emeryturę przez co odwołano postępowanie dyscyplinarne.

Wkrótce potem do szefowej chodzieżskiego oddziału Głosu przyszedł list zawierający zmyślone zarzuty wobec dziennikarki. Jego nadawcą miał być rzecznik prasowy dużej, znanej w okolicy firmy. Jej przedstawiciele stwierdzili jednak, że nie mają z jego wysłaniem nic wspólnego a jej prawdziwy rzecznik prasowy poinformował, że nikt o nazwisku widniejącym pod tym listem u nich nie pracuje.

W minioną niedzielę do redakcji przyszedł kolejny list, tym razem adresowany już bezpośrednio do dziennikarki. Jego nadawca dał do zrozumienia, że zna jej wygląd, teksty i sytuację rodziną. Cały list natomiast zawierał wulgarne i agresywne groźby pod jej adresem. „Przestań pisać o złamanej nodze dziecka bo wszystko każdemu może się naraz złamać, np. też noga, paluszek, kręgi, coś na buzi itp.” – przytoczyła jego fragment redakcja twierdząc, że była to najmniej wulgarna część tego listu.

Dziennikarka po konsultacji z przełożonymi i prawnikami postanowiła, że powiadomi o całej sprawie prokuraturę. W środę do poznańskiej Prokuratury Okręgowej wysłała zawiadomienie, które wpłynęło do niej w czwartek. Od czwartku wzięła również urlop i wybrała się na przejażdżkę rowerową podczas której zginęła.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej prokurator Łukasz Wawrzyniak poinformował, że śledztwo w sprawie tych pogróżek i anonimów zostało przez nich wszczęte w piątek. Przejęli również sprawę wypadku, prowadzoną wcześniej przez prokuraturę w Chodzieży.

Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak zapewnił, że policjanci wiedzą już o anonimie i traktują tą sprawę bardzo poważnie. Podkreślił jednak, że na obecnym etapie śledztwa nie łączą jeszcze obu spraw.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Głos Wielkopolski Autor: WM
Fot. Twitter

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij