23-letni student stracił życie, gdy spadł w trakcie imprezy z balkonu nad klifem. Jest już czternastą osobą, która straciła w tym miejscu życie w ciągu ostatnich trzech dekad.
Zdarzenie miało miejsce w kalifornijskim miasteczku Isla Vista. 20 kwietnia 23-letni student Uniwersytetu Kalifornijskiego Jacob Parker brał udział w studenckiej imprezie w domu, który stoi nad tamtejszym klifem. W pewnym momencie wyszedł na balkon, by dostać się do stojącej na nim altanki. Nie mógł jednak przepchać się przez tłum, więc przeszedł przez siatkę i zaczął iść po krawędzi, o szerokości ok. metra. Gdy próbował znowu wspiąć się na płot, stracił równowagę i spadł w 15-metrową przepaść. Nie przeżył upadku.
Parker jest już 14 osobą, która w ciągu ostatnich 30 lat straciła życie spadając z tego klifu. Nadzorca hrabstwa Santa Barbara Laura Capps wyjaśniła mediom, że powodem jest połączenie tego, że klif uległ znaczącej erozji z tym, że nad jego krawędzią mieszkają ludzie – głównie studenci – w zatłoczonych domach. Powiedziała, że ponad 40 lat temu domy były oddalone od jego krawędzi tak, że mieściła się tam ścieżka rowerowa, ale od tego czasu urwisko przysunęło się do nich o ok. 10 metrów – a proces ten dalej trwa. Dodała, że sytuację pogarsza fakt, że zamieszkujący te domy studenci często organizują imprezy z alkoholem i narkotykami, a właściciele domów, w których mieszkają, nie dbają o ich bezpieczeństwo.
Rodzice Parkera uważają, że jego śmierci można było zapobiec. Zauważają, że po poprzedniej śmierci studenta w tym miejscu, która miała miejsce w zeszłym roku, władze wprowadziły zasadę, że płoty nad urwiskiem mają mieć co najmniej dwa metry wysokości – ale ten w domu, w którym zginął, miał zaledwie 88 cm.
Z tego powodu zdecydowali się pozwać właściciela domu, firmę Meridian Group, do sądu. Wnieśli przeciwko niej zarówno pozew cywilny o odszkodowanie, jak i pozew kryminalny. Jego ojciec powiedział mediom, że chce, by odpowiedzialni za śmierć jego syna trafili do więzienia – i by sprawiło to, że klif nie będzie miał piętnastej ofiary.