Choć jeszcze niedawno mogło się wydawać, że uszczelnienie południowych granic UE skutecznie zatamowało “wędrówkę ludów”, to te nadzieje okazały się płonne. Mimo że na pewien czas ograniczono nielegalną migrację, to wiele wskazuje na to, że przybysze z Afryki i Azji znaleźli nową drogę. – Szlakiem bałkańskim może ruszyć nowa fala uchodźców, którzy przebywają obecnie w Turcji – ostrzega premier Bułgarii, Bojko Borisow, którego służby monitorują sytuację na pograniczu. Borisow zaznacza, że może chodzić nawet o 30 tys. ludzi.
Nie najlepiej wygląda też sytuacja w Serbii oraz Bośni i Hercegowinie. Jak podaje telewizja Euronews, w tym pierwszym państwie codziennie udaremnia się kilkanaście prób nielegalnego przekroczenia granicy. Z kolei władze Bośni i Hercegowiny obawiają się, że przez ich kraj może przejść nawet 120 tys. migrantów, głownie z Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej. Według informacji służb, okres wiosenno-letni może oznaczać nasilenie prób nielegalnego przekraczania granicy. Emigranci próbują dostać się do Europy korzystając m.in z górzystej granicy między Serbią a Macedonią. Serbowie, którzy nie są w stanie sami wystarczająco szczelnie kontrolować tej granicy zwrócili się o pomoc do Węgier, które wraz z Rumunią traktowane są jako ostatni przystanek w drodze na Zachód.