33-letnia Jasmine D. Martinez została oskarżona o wynajęcie mordercy, który zabił agentkę TSA. Miała mu zapłacić rządowymi pieniędzmi, które otrzymała w ramach tarczy antycovidowej.
3 maja zeszłego roku pracująca na lotnisku w Miami agentka TSA – agencji zajmującej się bezpieczeństwem transportu – Le’Shonte Jones wracała do swojego apartamentu, kiedy podbiegł do niej mężczyzna. Wyciągnął pistolet i strzelił do niej kilka razy, zabijając ją na miejscu i raniąc jej 3-letnią córkę. O sprawie zrobiło się bardzo głośno, a w zeszłym tygodniu policjanci z Miami ogłosili dyskretnie, że aresztowali podejrzewanego o dokonanie tego morderstwa Javona Cartera. Szczegóły tego aresztowania zostały jednak utajnione dla dobra śledztwa.
Ujawniono je dopiero we wtorek, kiedy aresztowano także Martinez. Policja podejrzewa, że to właśnie ona zleciła Carterowi – zawodowemu przestępcy, którego kartoteka kryminalna liczy ponad 40 stron – zamordowanie Jones. Także Martinez miała długą, liczącą 22 strony kartotekę, w której znalazły się m.in. zarzuty przemocy domowej, kradzieży czy sprzedaży broni palnej ze zmienionym numerem seryjnym. Zarzuty udziały w tym spisku usłyszał też Romiel Robinson, który w momencie zabójstwa siedział już w więzieniu w związku z wcześniejszymi przestępstwami.
Here on my twitter feed, we continue to highlight the contributions to society by Black people. Jasmine Martinez, 33, allegedly used PPP loans to pay hitman Javon Carter, 29, to kill her longtime rival La'Shonte Jones, 24 pic.twitter.com/U4yH8KRIMU
— Ron Milner (@RonMilnerBoodle) February 17, 2022
Jak informuje Miami Herald Martinez i Jones miały długą historię. W 2016 roku Jones chodziła z byłym partnerem Martinez i kobieta została aresztowana po tym, gdy ją uderzyła z zazdrości, ale ostatecznie Jones zdecydowała się, że jej nie oskarży. Dwa lata później miała ją pobić po raz kolejny. W lutym 2020 roku po rozprawie sądowej w tej sprawie Jones została zaatakowana na sądowym parkingu przez jej ówczesnego partnera Kelliego Nelsona. Nelson został aresztowany za rabunek z bronią w ręku, a Jones miała być głównym świadkiem w tej sprawie.
Według dokumentów sądowych Martinez miała rozpocząć wtedy kampanię której celem było jej zastraszenie. W końcu zdecydowała się ją zabić. Mówiła o tym przez telefon siedzącemu w więzieniu Jonesowi, rozmowy te były nagrane i stanowią kluczowy dowód, ale niestety nikt nie wysłuchał ich przed morderstwem. Odbyła też wiele rozmów z Robinsonem, który w przeszłości siedział w jednej celi z Carterem i zdaniem policji posłużył jako pośrednik, oraz 127 rozmów z samym mordercą, podczas których najprawdopodobniej dogadywali szczegóły zamachu.
Co ciekawe Martinez miała zapłacić mu za to morderstwo 10 tysięcy dolarów, które otrzymała z pomocy covidowej. Wcześniej wystąpiła z wnioskiem o objęcie programem PPP, środki z którego były wypłacane firmom, które poniosły straty z powodu pandemii i miały być przeznaczone na wypłatę pensji pracowników. Martinez twierdziła, że jest właścicielką małego, zatrudniającego jedną osobę salonu piękności i otrzymała od rządu 15 tysięcy dolarów, z których wybrała 10 tysięcy tuż przed zabójstwem Jones. Carter tuż przed morderstwem wrzucił do mediów społecznościowych nagranie, na którym liczył te pieniądze i powiedział, że to „kolejny dzień w biurze”. Na razie nie jest jasne, czy Martinez faktycznie miała salon piękności – i niewykluczone, że usłyszy też zarzut wyłudzenia pomocy covidowej.