“Kiszczak Papers”. Jak Wałęsa spędzał pierwsze dni stanu wojennego? Generał przypomniał o “tajemniczym spotkaniu” Najnowsze wiadomości z kraju

“Kiszczak Papers”. Jak Wałęsa spędzał pierwsze dni stanu wojennego? Generał przypomniał o “tajemniczym spotkaniu”

Dziennikarze “Rzeczpospolitej” i Polskiego Radia ujawnili kolejne listy gen. Czesława Kiszczaka, które zostały odnalezione w archiwum Hoover Institution w Stanford. Są to kolejne pisma PRL-owskiego wojskowego zaadresowane do Lecha Wałęsy.

Powodem do napisania pierwszego listu była wypowiedź Lecha Wałęsy z 16 grudnia 2004 roku w jednym z programów telewizyjnych, w którym były prezydent udzielał porad wędkarskich. Jednak w pewnym momencie zszedł on na problematykę polityczną oraz historyczną, mówiąc iż miał otrzymać telefoniczne zawiadomienie od komunistycznych generałów na kilka dni przed masakrą w kopalni “Wujek”, którzy planowali krwawą interwencję. Miało to na celu zastraszenie narodu przed kolejnym zrywem przeciwko władzy. Wypowiedź Wałęsy była na tyle zaskakująca, że gen. Kiszczak oraz gen. Florian Siwicki napisali specjalne pismo, w którym prosili o ujawnienie nazwiska tych wojskowych.

Jednak nie był to jedyny list w tej sprawie. Kiszczak miał gotowe pismo dwa dni wcześniej, napisane własnoręcznie, gdzie wyraźnie widać, iż wojskowemu puściły nerwy. Na samym początku wypomniał byłemu prezydentowi, że on w pierwszych dniach stanu wojennego opływał w luksusach. “Pierwsze dni stanu wojennego spędził Pan w dobrze urządzonej i zaopatrzonej willi MSW, w Chylicach k. Piaseczna. Odwiedzali Pana biskupi i księża a także wysocy przedstawiciele Międzynarodowej Organizacji Pracy, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, Polskiego Czerwonego Krzyża, oficerowie Służby Bezpieczeństwa i wiele innych osób. Podejmował ich Pan obiadami” – czytamy w liście. Oprócz tego Wałęsę mieli odwiedzać m.in. Stanisław Ciosek. Kiszczak twierdzi, że w tamtym czasie nie rozmawiał z działaczem Solidarności żaden funkcjonariusz milicji ani przedstawiciel Wojska Polskiego.

Ciekawy jest jednak inny fragment pisma komunistycznego wojskowego. Generał Kiszczak twierdził, że znana jest mu tylko jedna rozmowa Lecha Wałęsy z Wojciechem Jaruzelskim. Która odbyła się za zgodą działacza “Solidarności”.

– Miała ona miejsce w sierpniu-wrześniu 1981 r., a więc na długo przed stanem wojennym. Pamiętam ją dobrze, gdyż doszło do niej w czasie i miejscu przeze mnie wskazanym, które Pan zaakceptował. Tematykę z całą pewnością Pan pamięta – czytamy w liście

O jakie spotkanie chodzi? Dziennikarze Polskiego Radia przypominają, że w 1981 roku Lech Wałęsa i Wojciech Jaruzelski mieli się spotkać dwukrotnie. Pierwsze spotkanie odbyło się w marcu, kiedy generał był już od miesiąca na stanowisku premiera. Tamto spotkanie, zgodnie z relacją Jacka Kuronia, miało wywrzeć na Wałęsie spore wrażenie, który miał wspominać Jaruzelskiego “bardzo korzystnie”. W pewnym momencie wojskowy miał się rozpłakać, kiedy była omawiana sytuacja w kraju (jego łzy były najprawdopodobniej efektem zapalenia spojówek). Spotkanie wspominał także Mieczysław Rakowski, zgodnie z którym pracownik gdańskiej stoczni miał kilka razy przytakiwać Jaruzelskiemu słowami “Tak jest, panie generale”. Drugie miało odbyć się w listopadzie 1981 roku.

Jak się jednak okazuje, nie chodziło o bezpośredni kontakt z Wojciechem Jaruzelskim, a o spotkanie w lato 1981 roku w przededniu I Krajowego Zjazdu NSZZ Solidarność z gen. Adamem Krzysztoporskim. Czego ono dotyczyło? To nie jest wiadome. Letnie spotkanie Wałęsy z wojskowym jest owiane tajemnicą po dziś dzień.

Źródło: Polskie Radio/ Rzeczpospolita Autor: JD
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij