Cały świat czeka na zapowiadaną od dawna ukraińską kontrofensywę. Prezydent Zełenski stwierdził, że nie zgodzi się na jej rozpoczęcie jeśli nie dostanie od zachodu więcej broni i amunicji.
Zełenski udzielił wywiadu japońskiemu dziennikowi Yomiuri Shimbun. Przyznał w nim, że sytuacja na wschodzie kraju „nie jest dobra”. Dodał, że czekają obecnie na dostawy amunicji od partnerów, a on sam nie wyśle żołnierzy na front, dopóki nie dostaną więcej czołgów, artylerii i HIMARSów. „Nie możemy jeszcze zacząć, nie możemy wysłać naszych odważnych żołnierzy na front bez czołgów, artylerii i rakiet dalekiego zasięgu” – stwierdził – „Jeśli macie wolę polityczną, to możecie nam pomóc. Jesteśmy na wojnie i nie możemy czekać”.
O tym, że Ukraina zacznie wiosną kolejną kontrofensywę, mówi się już od dawna, a niektórzy dowódcy sugerowali, że nastąpi już wkrótce. Niektórzy analitycy są przekonani, że przy pomocy takich sugestii Kijów próbuje zdemoralizować Rosjan i zmusić ich do dekoncentracji sił celem obrony całego frontu. Inni są przekonani, że Ukraina faktycznie ma wystarczające siły, by jej dokonać, a moment, w którym impet Rosjan wyraźnie osłabł, jest idealny do rozpoczęcia działań.
Sam Zełenski od początku jest pesymistycznie nastawiony i uważa, że jeśli zachód nie przyspieszy dostaw, to wojna będzie ciągnąc się latami. W ostatnim czasie sojusznicy obiecali Ukrainie wiele czołgów i innej broni, ale część z nich ma problemy ze spełnieniem tych obietnic, a w wypadku innych tempo dostaw jest mniejsze, niż się spodziewano.
Wielu zachodnich analityków wskazuje też, że na przeszkodzie może stanąć pogoda, zwłaszcza słynna ukraińska rasputnica. Tak nazywa się błoto, które podczas wiosennych roztopów sprawia, że większość dróg gruntowych staje się nieprzejezdna. Sami Ukraińcy proszą dziennikarzy, aby przestali spekulować o ich kontrofensywie i pytać o to w wywiadach. Zastępca ministra obrony Janna Malyar napisała ostatnio na Facebooku, że tylko trzy osoby mogą zdradzić publicznie jej plany – jej szef, prezydent i naczelny dowódca – więc dziennikarze nie powinni pytać o nią innych polityków i dyskutować o jej planach.