Półfinał skoków do wody na igrzyska olimpijskich okraszony był nie tylko sportowymi emocjami, ale również chwilą grozy. Wszystko za sprawą włoskiej zawodniczki, ponieważ jej ryzykowny skok mógł skończyć się tragedią.
By odnieść sukces, sportowcy są w stanie zostawić serce na arenie olimpijskiej. Niektórzy gotowi są podjąć nawet ryzykowne decyzje, które mogą mieć odmienne od zamierzonych konsekwencje. Najlepszym przykładem jest Włoszka Maia Biginelli, która na igrzyskach olimpijskich w Paryżu rywalizowała w skokach do wody.
W półfinale zawodniczka postanowiła wykonać trzy i pół salta do wewnątrz w pozycji kucznej. Skok z 10-metrowej platformy mógł skończyć się dla niej tragicznie. Brakowało niewiele, a 21-latka uderzyłaby głową w platformę.
A veces se nos olvida cómo los clavados pueden ser un deporte de alto riesgo. Aquí la cabeza de la italiana Maia Biginelli pasa a un par de centímetros de la plataforma en lo que podía haber sido un trágico accidente pic.twitter.com/6v42iQsjfF
— Martín del Palacio (@martindelp) August 5, 2024
Niebezpieczna scena z półfinału skoków do wody oburzyła wicemistrza olimpijskiego w tej dyscyplinie z 2004 roku. Komentujący paryską rywalizację dla stacji BBC Leon Taylor uznał, że za tak niebezpieczny skok wobec Włoszki powinny zostać wyciągnięte konsekwencje, aby podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.
– Teraz czas, by sędziowie wykonali swoją pracę. Musicie to zrobić. To niebezpieczny skok – apelował Taylor.
– Trzeba karać takie zachowania. Trenerzy, przecież to widzicie. Jej włosy prawie uderzają w trampolinę. Powinna zostać za to surowo ukarana – grzmiał na antenie BBC medalista olimpijski z 2004 roku.
Maia Biginelli po swoim ryzykownym skoku nie uzyskała awansu do finału. Z wynikiem 240.80 zajęła ostatnie miejsce w półfinale.