Najnowsze wiadomości ze świata

Katastrofa samolotu China Eastern mogła nie być wypadkiem. Szokujące ustalenia dziennika

Katastrofa samolotu China Eastern, do której doszło w marcu, była jedną z największych katastrof lotniczych w historii Chin. Amerykański dziennik Wall Street Journal ujawnił, że mógł to nie być wypadek.

Należący do linii lotniczej China Eastern Boening 737-89P wystartował 21 marca z lotniska Kunming, miał lecieć do Guangzhou, oddalonego o ok. dwie godziny lotu. Początkowo lot przebiegał normalnie, ale nad miastem Wuzhou utracono z nim kontakt radiowy. Maszyna gwałtownie zanurkowała, opadając z wysokości 8900 metrów na 2300 metrów, wspięła się na 2600 metrów, po czym znowu zanurkowała, rozbijając się o góry. Moment katastrofy został przypadkowo zarejestrowany przez kamerę bezpieczeństwa w jednej z lokalnych kopalni. Wszyscy na pokładzie – 123 pasażerów i 9 członków załogi – straciło życie.

Wkrótce po tej katastrofie w chińskich mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się plotki, że to nie był wypadek, a do rozbicia maszyny doprowadził jeden z pilotów, który w ten sposób popełnił samobójstwo. Plotki te wzmogły się po 6 kwietnia, kiedy dyrektor Chińskiej Administracji Lotnictwa Cywilnego (CAAC) Feng Zhenglin powiedział na spotkaniu poświęconemu bezpieczeństwu lotów, że członkowie Partii Komunistycznej powinni zadbać o rozwiązywanie problemów pilotów w pracy i życiu oraz dbać o ich zdrowie psychiczne.

CAAC szybko zdementowała, że to samobójstwo pilota doprowadziło do katastrofy. Jeden z jej urzędników, Wu Shijie, powiedział na konferencji prasowej 11 kwietnia, że te plotki przeszkadzają w oficjalnym śledztwie i zapowiedział, że policja zajmie się osobami, które je rozpuszczają. Informacje ujawnione przez WSJ świadczą jednak, że plotki te mogły nie być bezpodstawne.

Rozbity samolot został wyprodukowany w USA, więc Amerykanie od początku zadeklarowali chęć pomocy w śledztwie. Sekretarz transportu Pete Buttigieg ujawnił 23 marca, że władze Chin poprosiły o pomoc przedstawicieli Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), a także przedstawicieli Boeninga oraz firmy CFM International, która wyprodukowała użyte w nim silniki. Czarne skrzynki, które zostały uszkodzone podczas katastrofy, zostały wysłane do analizy do jednego z chińskich laboratoriów.

Dziennik WSJ ujawnił powołując się na osoby zaznajomione z amerykańskim śledztwem, że do katastrofy najprawdopodobniej doprowadziły ruchy jego sterów. „Samolot zrobił to, co kazał mu zrobić ktoś w kokpicie” – powiedziało im źródło. WSJ donosi, że amerykańscy śledczy skupiają się na tym, co robił pilot, ale nie da się wykluczyć, że katastrofę spowodował drugi pilot lub ktoś, kto wdarł się do kokpitu.

Telewizja CNN zauważyła też, że w razie katastrofy spowodowanej przez problemy techniczne, agencje prowadzące śledztwo zgłaszają je producentom i szybko upubliczniają. Ma to na celu zapewnienie, że te same problemy nie wystąpią ponownie. W tym wypadku jednak tak się nie stało, co zdaniem Amerykanów jest kolejnym dowodem na to, że katastrofa była spowodowana czynnikiem ludzkim.

China Eastern powiedziała CNN, że zdrowie i życie rodzinne pilota było w dobrym stanie, nie miał też żadnych problemów finansowych. Linia ostrzegła też, że takie spekulacje mogą utrudnić śledczym dotarcie do prawdy o tym, co zaszło, co wpłynie na bezpieczeństwo całego lotnictwa. W środę państwowa gazeta Global Times poinformowała, że CAAC zwróciła się do NTSB z pytaniem o ten wyciek, ale jej śledczy zapewnili, że to nie oni są jego źródłem. CAAC podkreśliła, że śledztwo cały czas trwa i będą informować o jego postępach.

Źródło: Stefczyk.info na podst. CNN Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij