“Gazeta Wyborcza” stanęła w obronie Kamila Durczoka, którego kilka dni temu zatrzymała policja. Dziennikarz brał udział w kolizji samochodowej na autostradzie A1, a w jego organizmie wykryto 2,6 promila alkoholu. Zdaniem “Wyborczej” jest to “norma u polskiego kierowcy”.
“Kamil D. to po prostu Polak”- pod takim tytułem “Gazeta Wyborcza” wypuściła jeden ze swoim najnowszych artykułów, w którym dziennikarze redakcji z ul. Czerskiej skupili się na obronie Kamila Durczoka. Skupiono się w nim na zaprezentowaniu statystyk problemów ze spożyciem alkoholu wśród Polaków, nie tylko wśród pijanych kierowców.
–Jeździmy po pijaku, bo w ogóle pijemy jak nigdy. Gorzelnie i browary już nie mają do czego wlewać swoich wytworów. Butelki i słoiki ze szkła schodzą na pniu, a branża spożywcza narzeka na wzrost cen tych opakowań oraz coraz mniejszą dostępność. Morza wódki pitego przez Polaków nie ma w co lać – czytamy w artykule “GW”.
Dziennikarze “Wyborczej” powołują się tutaj na dane statystyczne Komendy Głównej Policji. W 2018 roku miało dojść do ok. 2800 wypadków z udziałem kierowców, pasażerów oraz pieszych znajdujących się pod wpływem alkoholu. Śmieć poniosło 370 osób, a ok. 3 tysięcy osób zostało zatrzymanych. Przytoczone zostały także statystyki z bieżącego roku, głównie z lipca, w którym zatrzymano ponad 2 tysiące osób, u których stwierdzono obecność alkoholu w organizmie.
Problem polega jednak na tym, iż policyjne statystyki obejmują wszystkie sytuacje, kiedy u sprawcy zostaje wykryta jakakolwiek ilość alkoholu. Również legalna. Brakuje także rozróżnienia na osoby kierujące pod wpływem alkoholu ( od 0,2 do 0,5 promila – karane grzywną) oraz osoby nietrzeźwe (powyżej 0,5 promila – zagrożone karą pozbawienia wolności).
Wykryte u Durczoka 2,6 promila alkoholu oznacza ponad 13-krotne przekroczenie legalnego stężenia substancji w organizmie. Poza tym pryz przekroczeniu granicy 2 promili pojawiają się znaczne problemy z kontrolą własnych zachowań.