Kamala Harris zdecydowała w końcu, kto zostanie jej kandydatem na wiceprezydenta. Wybrała gubernatora Minnesoty Tima Walza.
Wybór kandydata na wiceprezydenta jest bardzo ważny i zwykle trwa całymi tygodniami, podczas których kandydaci są dokładnie sprawdzani. Harris, z racji niespodziewanej rezygnacji Bidena, nie miała tyle czasu. Na jej krótkiej liście znalazło się pół tuzina kandydatów – samych białych mężczyzn. Ostatecznie zdecydowała, że zostanie nim Walz.
W wieku 17 lat Walz zaciągnął się do Gwardii Narodowej. Namówił go do tego ojciec, który dzięki służbie w wojsku mógł opłacić studia i chciał, żeby jego syn zrobił to samo. Z wojska odszedł w 2005 roku. Gdy kandydował na stanowisko gubernatora, członkowie jego oddziału zarzucili mu w mediach społecznościowych, że odszedł, bo wiedział, że w tym roku jego oddział trafi do Iraku.
Walz równocześnie pracował jako nauczyciel. W 2006 roku ogłosił, że wystartuje w wyborach do Izby Reprezentantów. Zdecydował się na start z Demokratycznej Partii Demokratyczno-Pracy-Farmerów Minnesoty, blisko związanej z Partią Demokratyczną. Mimo niemal zerowego doświadczenia politycznego – wcześniej pomagał jedynie Johnowi Kerriemu w kampani w swoim hrabstwie – udało mu się pokonać zajmującego to miejsce Republikanina. Zajmował to miejsce do 2019 roku. Wystartował wtedy w wyborach na gubernatora Minnesoty, gdy jej dotychczasowy lewicowy gubernator zdecydował się przejść na emeryturę. Udało mu się wygrać, a w 2022 roku zdobył reelekcję.
Politycznie Walz reprezentuje skrajne skrzydło Partii Demokratycznej. Jest m.in. gorącym zwolennikiem zabijania dzieci – Planned Parenthood oceniła go na 100% – i praw LGBT. Gorąco popierał też zamieszki Black Lives Matter i jest zwolennikiem łagodnego podejścia do przestępców. Jedynym wyjątkiem od lewicowej ortodoksji było to, że był zwolennikiem prawa do posiadania broni, ale zmieniło się to gdy został gubernatorem. Najbardziej znany jest jednak z ostrej krytyki Donalda Trumpa.