Słynny piosenkarz Justin Timberlake został aresztowany przez policję. Przyłapali go, gdy prowadził po alkoholu.
Zdarzenie miało miejsce w wiosce Sag Harbor w Nowym Jorku. We wtorek o 12:37 w nocy patrol policji zauważył, że prowadzący BMW piosenkarz nie zatrzymał się na znaku stop i miał problem utrzymać się w pasie ruchu. Postanowili go zatrzymać.
Po zatrzymaniu policjanci zauważyli, że ma przekrwione oczy, zeszklony wzrok i śmierdzi mu z ust alkoholem. Policjant, który dokonał zatrzymania, napisał w raporcie, że piosenkarz miał problem z podzielnością uwagi, chwiał się na nogach i nie mógł podzielić uwagi. Powiedział policjantom, że wcześniej spotkał się z przyjaciółmi i wypił jedno martini, ale trzykrotnie odmówił poddania się testowi chemicznemu na obecność alkoholu we krwi. Policjant zauważył, że miał problemy z wszystkimi tzw. testami polowymi, które wykonano. W USA takie testy – które polegają np. na przejściu po prostej linii czy śledzeniu oczami długopisu – determinują czy policja ma prawo aresztować kierowcę, którego podejrzewa o prowadzenie po alkoholu, i poddać go dokładniejszemu badaniu.
W związku z tym, że Timberlake oblał te testy, został zatrzymany przez policję i spędził noc w celi. Wypuszczono go z niej po umówieniu rozprawy sądowej, na której odpowie za prowadzenie pod wpływem alkoholu. Rozprawę zaplanowano na 26 lipca. W Nowym Jorku grozi mu za to do roku więzienia, utrata prawa jazdy na rok i grzywna w wysokości od 500 do tysiąca dolarów.