Jon Bon Jovi udzielił wywiadu, w którym przekazał zaskakującą wiadomość. Wokalista postawił warunek, od którego będzie zależało dalsze koncertowanie i nie wyklucza „zejścia ze sceny”.
Półtora roku temu lider grupy Bon Jovi przeszedł operację rekonstrukcji strun głosowych. Zabieg, o którym opowiedział w wywiadzie na początku tego roku, był konsekwencją poważnych problemów zdrowotnych. Artysta tłumaczył, że został mu wszczepiony nowoczesny implant, który miał pomóc odbudować zanikające struny głosowe.
– W krytycznym momencie jedna z moich strun głosowych zaczęła zanikać. Nie byłem w stanie dobrze śpiewać. Czułem, że odebrano mi moje rzemiosło – przyznał Jon Bon Jovi.
Po zabiegu gwiazdor przeszedł rehabilitację, jednak jak sam wyznał, nie wrócił do pełnej sprawności głosowej. W najnowszym wywiadzie dla „The Sunday Times” Bon Jovi zdradził, że to może być koniec jego występów na żywo.
– Jeśli mój śpiew nie jest świetny, jeśli nie mogę być facetem, którym kiedyś byłem to mój koniec – powiedział 62-latek, dodając, że „dobrze mu z tym”.
Artysta przyznał, że nagrywanie nowych piosenek, a trasa koncertowa to dwie inne rzeczy. Zaznaczył, że chciałby zejść ze sceny na własnych warunkach i nie ośmieszać swojego dorobku.
– Właśnie nagraliśmy nowy album. Codziennie śpiewam na terapii wokalnej, ale chcę występować przez dwie i pół godziny w nocy, cztery noce w tygodniu i wiem, jak dobry mogę być. Więc jeśli nie mogę być tym facetem, to ujmę to w ten sposób – nie muszę być grubym Elvisem – stwierdził Jon Bon Jovi.