Prezes PiS Jarosław Kaczyński zeznał przed sejmową śledczą, że nie jest w stanie wskazać dokładnego miejsca i czasu, w którym zapadła decyzja o wyborach korespondencyjnych, jednak sam uznawał to za dobre rozwiązanie. Dodał, że rozmowa z Adamem Bielanem w podejmowaniu tej decyzji nie miała żadnego znaczenia.
Podczas piątkowego przesłuchania przed sejmową komisją ds. wyborów korespondencyjnych szef PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że nie wie, kto w rządzie został wyznaczony bezpośrednio do nadzorowania sprawy planowanych na maj 2020 r. wyborów.
Podkreślił również, że wiedza o tym, by zorganizować je w tym trybie, dochodziła do niego z “rożnych źródeł”. “Być może, że wśród nich były jakieś wypowiedzi Adama Bielana” – dodał, wskazując jednak, że przeprowadzona z nim rozmowa telefoniczna w tej sprawie “z punktu widzenia podejmowania decyzji” nie miała “żadnego znaczenia”.
Podczas posiedzenia przywołano słowa Kaczyńskiego z wywiadu w “Sieci”, w którym mówił, że decyzja o tym, by przeprowadzić wybory w trybie korespondencyjnym, była jego osobistą decyzją. Wypowiedź tę konfrontowano ze wcześniejszymi zeznaniami b. wicepremiera Jarosława Gowina, który stwierdził, że pomysłodawcą wyborów w takim trybie był Adam Bielan, oraz b. premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział, że decyzję w tej sprawie podjęto na Nowogrodzkiej.
Kaczyński stwierdził wówczas, że “coraz bardziej zastanawia się nad sensem tego przesłuchania”. “Pan najwyraźniej niczego nie jest w stanie pojąć. Ja mówiłem o swojej wewnętrznej decyzji (ws. przeprowadzenia wyborów – PAP). Tak, taką wewnętrzną decyzję, że to jest dobre rozwiązanie, podjąłem, a jeżeli chodzi o posiedzenie gremium politycznego, czy był to Komitet Polityczny – bo rzeczywiście odbywa się on na drugiej piętrze na Nowogrodzkiej – czy jakieś inne, doraźnie zwołane ciało (…) – w tej chwili sobie tego nie przypominam” – mówił.
Dopytywany później o tę samą kwestię, Kaczyński powtórzył, że nie potrafi wskazać dokładnego miejsca i czasu, w jakim została podjęta decyzja ws. wyborów.
Wcześniej szef PiS przyznał, że nie jest dumny z tego, że zeznaje przed komisją, ponieważ jego zdaniem jest ona “w istocie nielegalna” i działa w sposób “zupełnie sprzeczny z konstytucją”. Wytykał też Dariuszowi Jońskiemu, że przerywa mu zeznania.