Janda znowu żali się na pieniądze i przyznaje, że zatrudnia ludzi na śmieciówkach. W domu ma służbę Rozrywka

Janda znowu żali się na pieniądze i przyznaje, że zatrudnia ludzi na śmieciówkach. W domu ma służbę

Krystyna Janda, o której od kilku lat głośno jest głównie za sprawą ataków na rząd i żalenia się na brak pieniędzy, znowu o sobie przypomniała. I znowu mówiła o pieniądzach i… atakowała rząd. Zdradziła też, jak traktuje swoich pracowników.

Choć w ubiegłych latach Krystyna Janda mogła liczyć na blisko 2 miliony złotych z rządowych środków, aktorka znana między innymi z filmów Andrzeja Wajdy “Człowiek z marmuru”, “Człowiek z Żelaza” i “Tatarak”, czy autorskiej produkcji “Pestka” udzieliła wywiadu Onetowi, w którym poskarżyła się, że rząd nie daje jej pieniędzy.  Otwarcie przyznała, że politycy PO-PSL, byli dużo hojniejsi i jej samej żyło się znacznie lepiej. Dużo lepiej wyglądała też sytuacja jej teatru. Dziś Janda przyznaje, że ze względów finansowych większość pracowników jej placówki jest “zatrudnionych” na śmieciówkach.

– U nas w ogóle nie ma etatów, poza niezbędnymi. Wszyscy ludzie, którzy mają kontakt z pieniędzmi, ustawowo muszą mieć etat, mają go nasi oświetleniowcy, maszyniści i dźwiękowcy, czyli cała obsługa, która jest niezbędna do zagrania takiej liczby spektakli. Ta niewielka grupa ludzi wykonuje nieprawdopodobną ilość pracy. Pracownicy biura są ograniczeni do minimum. Wszystko wynika z kalkulacji. Nie żyjemy ponad stan, a przecież do wielu spektakli dokładamy, do tych o trudnych tematach. Wykonujemy misję za wypracowane pieniądze. Czy tak powinno być? Oczywiście, nie – utyskiwała na łamach niemiecko-szwajcarskiego polskojęzycznego portalu.

Sytuacja teatrów być może nie jest w ostatnim czasie najlepsza, bo przecież najpierw musiały mierzyć się ze skutkami epidemii koronawirusa, a teraz z kryzysem wywołanym przez inwazję Rosji na Ukrainę. Trudno sobie wyobrazić, by w sytuacji dużych wzrostów cen ludzie masowo chodzili do teatrów. Zresztą to przecież problem każdej z branż. Na brak klientów żalą się restauracje czy salony piękności. Jednak większość z właścicieli tych przybytków nie może pozwolić sobie na takie luksusy jak Krystyna Janda. Aktorka przyznała w wywiadzie, że w swoim domu korzysta z usług pomocy domowej i nie ma żadnych obowiązków:

– Nie mam innych obowiązków. Żadnych. Żyję od dawna sama. Mam pomoc w domu, więc nic nie robię. Mam zwierzęta, odpoczywam, najczęściej czytam. Do teatru chodzę, ale gram naprawdę dużo i bywam na naszych widowniach także z obowiązku, więc niewiele mi zostaje wieczorów – przyznała w rozmowie z Onetem.

Trzeba przyznać, że chyba każdy chciałby cierpieć na takie ubóstwo.

Źródło: Autor:
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij