Jak Matka Boża chroni Polskę? Cuda Maryjne odwróciły losy świata Rozrywka

Jak Matka Boża chroni Polskę? Cuda Maryjne odwróciły losy świata

Nasza wiedza o historii zamyka się w wąskich granicach wyznaczonych przez naturę i materię. Tego uczy nas dzisiaj świat, tak wyglądają lekcje w szkołach, tak pisze się podręczniki i monografie historyczne. Nie ma w nich miejsca dla Boga i Jego aniołów, dla cudów i objawień, przede wszystkim zaś dla bezpośrednich interwencji, kiedy nadprzyrodzoność wkracza w nasze doczesne życie i zmienia losy świata według swego upodobania, nie bacząc na to, kto dysponuje większą, a kto mniejszą siłą, kto powinien być zwycięzcą, a kto przegranym. W naszych dziejach miały miejsce zwycięstwa, które możemy nazwać „modelowymi”. Ukazują one warunki umożliwiające nadprzyrodzoną interwencję w historię doczesną, do której, co najważniejsze, bramą zamkniętą lub otwartą jest dla nieba ludzka wolność.

Wiktorie z udziałem sił nadprzyrodzonych świadczą o czymś jeszcze: Bóg nie jest „Bogiem samotnym” i w swych interwencjach zawsze posługuje się ludźmi. Jeżeli chcemy przywołać cud, trzeba nie tylko pozwolić Bogu działać, ale samemu zakasać rękawy i trudzić się przy przygotowaniu wielkiego wydarzenia. Wincenty Łaszewski w swojej najnowszej książce „Zwycięstwa z pomocą nieba” opisuje nadzwyczajne interwencje Boga w dzieje Polski i świata. Czy zatem i my, wzorem wcześniejszych pokoleń, powinniśmy zakasać rękawy do modlitwy? Czy Matka Boża, nasza najlepsza orędowniczka, może wyprosić dla nas cuda w dobie panującej epidemii oraz suszy?

Ziemia chroniona

Przyjęło się przekonanie, że objawienia w Portugalii wiążą się z drugą dekadą XX stulecia. Gdy jednak zajrzymy w głąb dziejów, ujrzymy ze zdumieniem, iż znana nam „Fatima” to najważniejszy (ale wcale nie ostatni) rozdział świętego kodeksu pisanego przez niebo w tym kraju. Historyczne zapiski łączą ze znakami nieba już pierwszego króla kraju – Afonso Henriquesa zwanego Zdobywcą. To on zapoczątkował oddawanie niezwykłej czci Matce Bożej, która sięga w Portugalii czasów wczesnego średniowiecza. To wówczas kraj ten zasłużył sobie na tytuł Terra de Santa Maria – ziemi Matki Bożej. Historia podaje, że król Afonso Henriques specjalnym dekretem podpisanym 28 kwietnia 1142 roku oddał swoje królestwo pod opiekę Maryi, ogłaszając Ją Opiekunką i Matką Portugalii. Nie jest to pusty akt, skoro pięć lat później władca odwołuje się do niego i wzywa Opiekunkę swych ziem na pomoc. Przy złożeniu uroczystego ślubu obiecuje Matce Najświętszej, że jeśli uda mu się przeprowadzić ryzykowny atak na znajdującą się w rękach Maurów twierdzę Santarém i ją zdobędzie, Maryja będzie w Portugalii sławiona po wsze czasy. Wówczas wybuduje dla Niej klasztor, w którym mnisi do końca świata będą śpiewać na chwałę Najświętszej Maryi Panny!

Twierdza w Santarém zostaje bez większego trudu zdobyta! Krół Alfonso dotrzymuje obietnicy i natychmiast chce sprowadzić do Portugali cystersów, którzy mają sławić Matkę Bożą pieśniami uwielbienia. Zamieszkają w Mosteiro de Santa Maria de Alcobaça, a król -fundator tego wielkiego klasztoru od wspomnianej zwycięskiej bitwy będzie miał w zwyczaju zabierać na pola bitew figurę Matki Zbawiciela – tę samą, która towarzyszyła mu podczas zdobywania Santarém. Wiemy też, że od zdobycia wspomnianej twierdzy Maurów wszystkie swe zwycięstwa nad wyznawcami islamu pobożny władca przypisuje tylko wstawiennictwu Matki Najświętszej. Portugalczyczy nie raz będę jeszcze prosić o wstawiennictwo Maryi, między innymi w 1385 roku przed wygraną bitwą pod Aljubarrotą. Zawierzenie Jej całego kraju, powróci również w 1917 roku, podczas objawienia w Fatimie, gdy sama Maryja powie do pastuszków: „W Portugalii będzie zawsze zachowany dogmat wiary”.

Wojsko różańcowe zwycięża bitwę W październiku 1571 roku pod Lepanto rozegrała się niesamowita bitwa morska chrześcijan przeciw Imperium Osmańskiemu, która zadecydowała o losach ówczesnego świata. Wbrew wszelkim ludzkim przesłankom zakończyła się zwycięstwem nie tych potężnych, ale tych nielicznych. Była to wielka wiktoria wojsk chrześcijańskich: zbrojnych w miecze żołnierzy wspierało przeogromne „wojsko” różańcowe. Żarliwą modlitwę podjęło wielu ludzi rozproszonych po całej Europie, którzy odpowiadając na wezwanie papieża Piusa V, przez wiele dni odmawiało różaniec, organizowało maryjne procesje i pościło w intencji zwycięstwa. Tym bardziej trzeba nam o nich pamiętać, ponieważ jednym z trzech krajów, które odpowiedziały na to błaganie Piusa V, była właśnie nasza ojczyzna. Tradycja odnotowuje, że wczesnym wieczorem, kiedy kończyła się bitwa, w Rzymie wciąż trwała wielka procesja bractwa różańcowego, w której niesiono najświętszy obraz Rzymu: wizerunek Matki Bożej Śnieżnej. Zwycięstwo pod Lepanto było zdecydowane. Zatopiono pięćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono dwanaście tysięcy chrześcijańskich galerników. Święty Pius V świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił dzień 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej, zwanym później świętem Matki Bożej Zwycięskiej. Nic dziwnego, że ten właśnie papież, który nazywał różaniec honorową odznaką chrześcijańskiej pobożności, najwdzięczniejszą modlitwą wśród modlitw, legitymacją naszej wiary i kompendium kultu Najświętszej Maryi Panny, zasłużył sobie w historii na tytuł pierwszego „różańcowego papieża”.

Matka Boża ocala Polskę Znanym dowodem mocy różańca i potęgi obrazu Salus Populi Romani (Matki Boskiej Śnieżnej) była również bitwa pod Chocimiem w 1621 roku, której przebieg jest ściśle związany właśnie z kopią wizerunku uważanego powszechnie za „cudowny obraz różańcowy”. Zwycięstwo to przeszło do historii jako „polskie Lepanto”. Po bitwie morskiej pod Lepanto rzymski obraz stał się powszechnie znany, a o jego cudownej mocy krążyły liczne legendy. Niemal z dnia na dzień zaczęto go kopiować. Jedna z najwcześniejszych kopii wizerunku Matki Bożej Śnieżnej znalazła się w Krakowie. Sprowadził ją z Rzymu w 1600 roku kard. Bernard Maciejowski, późniejszy prymas Polski. Obraz umieszczono w kościele krakowskich dominikanów, gdzie miał okazać swą cudowną moc i odegrać podobną rolę, jaką odegrał jego rzymski pierwowzór. W 1621 roku licząca ponad sto tysięcy żołnierzy armia turecka sułtana Osmana II przekroczyła granice Rzeczypospolitej. Na rozkaz królewski hetman Karol Chodkiewicz zebrał czterdziestopięciotysięczne wojsko. Sułtan był pewny wygranej i nawet nie brał pod uwagę długiego oblężenia. Tymczasem bitwa będzie trwała ponad sześć tygodni i była nie tylko największą w dziejach dawnej Polski operacją obronną, lecz także największą wojną pozycyjną w tamtych czasach.

Gdy na kresach Rzeczypospolitej armia turecka szturmowała obóz hetmana Chodkiewicza, w centrum naszej ojczyzny armia różańcowa szturmowała niebo. Modlitewny szturm okazał się skuteczny. W decydującym dniu bitwy, w niedzielę 3 października 1621 roku, trwała w Krakowie wielka procesja różańcowa, w której mieszkańcy stolicy błagali Matkę Najświętszą o pomoc dla polskich wojsk pod Chocimiem i dla zagrożonej ojczyzny. W wielogodzinnej procesji lud niósł kopię rzymskiej ikony – obraz Matki Bożej Śnieżnej z dominikańskiego kościoła Świętej Trójcy. Szły za nią rzesze mieszkańców z różańcami w ręku. Modlitwa jednoczyła szlachtę i mieszczan, dwór i biedaków, starców i dzieci. Kiedy zwycięstwo stało się faktem, nikt nie wątpił, że należy je przypisać Matce Bożej.

Gwiazdy Hollywood odmawiają różaniec Cudowne interwencje nieba to nie tylko czasy zamierzchłe, ale również bardziej współczesne. Był rok 1942. Na świecie trwała II wojna światowa. Niedawno wyświęcony amerykański kapłan Patrick Peyton trzymał w rękach książkę opisującą bitwę pod Lepanto. Młody ksiądz czytał, jak żołnierze i żeglarze, a także ich rodziny oraz rzesze wiernych odmawiali przed bitwą różaniec. Czytał o wstawiennictwie Maryi, któremu w 1571 roku zawdzięczano nieosiągalne po ludzku zwycięstwo. Nagle do głowy przychodzi olśnienie: Patrick Peyton rozumie, że taki właśnie różaniec – odmawiany przez żołnierzy, ich matki i ojców, ich braci i siostry – może zakończyć wojnę! Niech tylko każda rodzina klęknie do modlitwy! Niech powstanie wielka krucjata rodzinnych różańców! Do założenia Krucjaty Różańca Rodzinnego nie wystarczy jednak lektura pobożnej książki. Peyton zaczął głosić rekolekcje różańcowe w których powtarzał wiernym: „Bóg stworzył rodzinę, kamień węgielny każdego społeczeństwa, i może ona trwać tylko z Jego pomocą. Kiedy gromadzicie się każdego wieczoru, aby odmówić różaniec, pokazujecie Bogu, że chcecie bardziej polegać na Jego mocy niż na własnych siłach i możliwościach”. Ojciec prosił rodziny o wspólne odmawianie różańca. Wszędzie, dokąd docierał ze swymi naukami, pozostawiał tysiące rodzin modlących się do Matki Bożej. Jednak ojciec stwierdził, że to zdecydowanie za mało. Jak dotrzeć do reszty kraju? I co z resztą świata?

Wówczas w sercu o. Peytona rodzi się idea krucjaty. Ojciec oraz grupa pozyskanych przez niego współpracowników rozpoczęła więc wielką kampanię listową. Decydują się najpierw poinformować o celach krucjaty i poprosić o modlitewne wsparcie wszystkich biskupów, proboszczów. To wszystko jednak nadal mało. Wtedy różańcowy duszpasterz dostrzega możliwości, jakie stoją przed środkami masowego przekazu. Docenia skuteczność działania radia, telewizji, wysokonakładowych dzienników, billboardów… Dlaczego nie miałyby służyć Bogu? Tylko jak zaistnieć na rynku mediów, nie mając do dyspozycji żadnych środków finansowych? Patrick Peyton wpada na pomysł by poprosić gwiazdy Hollywood, by poświęciły trochę czasu i talentu na propagowanie różańca. Odzew jest zdumiewający. Wielu aktorów wyraża gotowość pomocy, a przez nagrane audycje, zaśpiewane piosenki, nakręcone filmy świat w nowy sposób słyszy o różańcowej modlitwie. Metoda okazuje się skuteczna. Z tygodnia na tydzień miliony ludzi zaczynają oddawać się modlitwie, którą sama Maryja wskazała jako środek ocalenia świata. Czynią to nie tylko głęboko wierzący. Wkrótce krucjata ogarnia całą Amerykę, a następnie cały świat. W kanadyjskiej prowincji Ontario do modlitewnego przedsięwzięcia przyłączyło się dziewięćdziesiąt procent rodzin! W zlocie na Filipinach uczestniczyły dwa miliony ludzi z różańcami w dłoniach. W San Francisco i w Caracas w Wenezueli – ponad pół miliona. W Rio de Janeiro – półtora miliona. Przytoczone liczby to najbardziej spektakularne cuda, które wydarzyły się w latach sześćdziesiątych XX wieku. Nikt z tych ludzi nie ma wątpliwości, że ich rodziny ocalały w cudowny sposób. Nikt nie może wątpić w to, że zgromadzić na modlitewnych zlotach nieprzebrane tłumy mogła tylko Matka Najświętsza.

WIĘCEJ W KSIĄŻCE „ZWYCIĘSTWA Z POMOCĄ NIEBA” WINCENTEGO ŁASZEWSKIEGO

Poniższy tekst powstał na podstawie książki „Zwycięstwa z pomocą nieba”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit:

Źródło: Autor:
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij