To, że Bundeswehra ma problemy ze sprzętem, nie jest żadną tajemnicą. Buisness Insider ustalił jednak, że są dużo poważniejsze, niż się wydawało.
Według traktatów NATO każde państwo członkowskie powinno mieć zapasy amunicji, które wystarczą na co najmniej 30 dni walki. Mogłoby się wydawać, że w wypadku Niemiec – jednego z największych producentów i eksporterów broni na świecie – nie powinno to być problemem. BI informuje jednak, że gdyby Niemcy faktycznie poszły na wojnę, to amunicji starczyłoby im na dzień, góra dwa walki.
🇩🇪 Amunicji w zapasach Bundeswehry starczyłoby na jeden, góra dwa dni wojny, wg zgodnej opinii przedstawicieli przemysłu zbrojeniowego, polityków i ekspertów ds obronności w Bundestagu. Zgodnie z wymogami NATO armia musi mieć rezerwy na co najmniej 30 dni.https://t.co/96W7LjEl5x
— Adam Gwiazda (@delestoile) October 9, 2022
Eva Hogl, komisarz ds. obrony Bundestagu powiedziała BI, że uzupełnienie amunicji kosztowałoby Niemcy co najmniej 20 miliardów euro, a na przeszkodzie stoi też to, że nie za bardzo mają ją gdzie kupić. Inni eksperci twierdzą, że faktyczne koszty będą jeszcze wyższe, 30 miliardów euro do 2030 roku.
Przemysłowi zbrojeniowemu nie podobają się też procedurami i procesami związanymi z zakupami amunicji. Zwracają uwagę, że po rosyjskiej inwazji na Ukrainę pojawiły się propozycje przyspieszenia i zwiększenia produkcji, np. przejścia na system czterobrygadowy w fabrykach. Niemieckie Ministerstwo Obrony i biuro zamówień Bundeswehry jednak się wahają i do tej pory nie było znaczących zamówień. BI informuje, że być może zmieni się to do końca roku.