W nocy z soboty na niedzielę izraelscy żołnierze zastrzelili czterech Palestyńczyków podczas operacji na okupowanym Zachodnim Brzegu. Twierdzą, że byli członkami Hamasu i szykowali się do zamachu terrorystycznego.
Strzelanina miała miejsce podczas wspólnej operacji izraelskich sił zbrojnych, straży granicznej i wywiadu Szin Bet. Jej celem było aresztowanie podejrzanych o działalność terrorystyczną. Według palestyńskiego ministerstwa zdrowia jeden z mężczyzn został zastrzelony w pobliżu miasta Jenin na północy a trzech pozostałych w Biddu. Izraelskie wojsko ujawniło, że ich żołnierz i oficer odnieśli poważne rany w wiosce Burqin w pobliżu Jeninu i zostali ewakuowani drogą powietrzną do szpitala.
Rzecznik prasowy izraelskich sił zbrojnych Amnon Shefler powiedział, że podczas operacji aresztowania terrorystów otwarli do nich ogień a Izraelczycy się bronili. Dodał, że celem tej operacji było powstrzymanie komórki Hamasu z Zachodniego Brzegu przed dokonaniem zaplanowanego zamachu terrorystycznego. Oprócz czterech zamordowanych mieli dokonać szeregu aresztowań. Premier Naftali Bennett stwierdził, że żołnierze zachowali się właściwie i mają pełne wsparcie jego rządu.
Hamas nazwał poległych „bohaterskimi męczennikami” ale nie stwierdził jednoznacznie czy byli jego członkami. Obwinił o całą sytuację oficjalny rząd Palestyny i jego współpracę z Izraelem, któa zdaniem ich rzecznika „zachęca okupację do ponownego ścigania ruchu oporu”.
Władze Palestyny, których siły porządkowe współpracują z Izraelem w walce z Hamasem i innymi organizacjami terrorystycznymi, potępiły te zabójstwa. Stwierdziły, że to rząd Izraela „jest w pełni i bezpośrednio odpowiedzialny za ten krwawy poranek i za zbrodnie popełnione przez siły okupacyjne”.