Premier Izraela Naftali Benet poprosił swoich ministrów o to, aby nie komentowali rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Minister spraw zagranicznych Jair Lapid przyznał, że na razie nie podjęto jeszcze decyzji o izraelskiej odpowiedzi na konflikt w Europie.
Lapid stwierdził, że Państwo Żydowskie „wyznaje liberalne wartości” ale znajduje się w „podobnej sytuacji do państw bałtyckich”. „Dzielimy swego rodzaju granicę z Rosją, ważną siłą w Syrii” – dodał. Jerusalem Post przypomniało także, że Izrael zawsze uprzedza Moskwę przed atakiem na irańskie cele. Szef MSZ przypomniał też, że zarówno Rosja jak i Ukraina są domem dla dużych diaspor żydowskich, przez co „musi być ostrożniejszy niż inni ministrowie spraw zagranicznych na świecie”.
Minister transportu Meraw Michaeli powiedział za to w poniedziałek, że nie ma żadnych wątpliwości, że sojusz Izraela z USA jest ważniejszy niż ich sojusz z Rosją. W podobnym tonie wypowiedział się minister ds. diaspory Nachman Szaj. Dodał, że Izrael ciężko pracował aby nie doszło do sytuacji, w której będą musieli wybrać stronę, ale „wie gdzie leży na mapie świata”.
Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Knesetu Ram Ben-Barak powiedział w wywiadzie ze stacją radiową 103 FM, że nałożenie przez USA sankcji na Rosję postawi Izrael w „trudnej sytuacji”. Dodał jednak, że jeśli będą musieli wybrać stronę, to staną po stronie USA.