Iran zapowiedział częściowe wycofanie się z umowy, która miała powstrzymać go przed budową bomby atomowej. Zapowiedział również dalsze kroki jeśli pozostali sygnatariusze umowy nie ugną się przed jego żądaniami. USA odpowiedziało kolejnymi sankcjami.
Umowa nuklearna z Iranem została podpisana w 2015 roku pomiędzy Republiką Islamską, stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz Unią Europejską. W zamian za złagodzenie sankcji Iran zgodził się na ograniczenie swojego programu nuklearnego tak, aby nie mógł posłużyć do produkcji bomby atomowej – między innymi obiecał redukcję o 2/3 ilości wirówek i ograniczenie o 98% zapasów wzbogaconego uranu.
Rok temu USA wycofały się jednak z tej umowy twierdząc, że Iran nie dotrzymuje warunków i obkładając go kolejnymi sankcjami. Dokładnie w pierwszą rocznicę tego wydarzenia prezydent Republiki Hassan Rouhani w transmitowanym przez telewizję przemówieniu zapowiedział, że Iran wycofuje się z jednego z kluczowych postanowień umowy. Od teraz nadwyżki wzbogaconego uranu i ciężkiej wody zostaną w kraju, zwiększając zgromadzone zapasy, a nie będą sprzedawane za granicą.
Rouhani postawił również ultimatum. Jeżeli pozostali sygnatariusze w ciągu 60 dni nie ograniczą restrykcji na irański sektor finansowy i handel ropą, to Republika wycofa się z kolejnych postanowień. Ma zamiar między innymi zrezygnować z ograniczeń dotyczących wzbogaconego uranu i wznowi pracę nad placówką nuklearną w Arak, w której zdaniem analityków można będzie produkować materiały radioaktywne nadające się do budowy bomb.
Rouhani oskarżył również europejskie państwa – które nadal popierają umowę z Iranem – o hipokryzję. „Europejczycy prosili nas abyśmy byli cierpliwi i byliśmy cierpliwi przez rok” – powiedział – „Europejczycy byli pełni pięknych słówek i propagandy, ale w praktyce nie zrobili nic znaczącego dla irańskiej ekonomii”. Minister Spraw Zagranicznych Javad Zariff, który obecnie przebywa w Moskwie, dodał, że UE zredukowała ilość kupowanej od Iranu ropy, ich głównego towaru eksportowego, pod naciskiem USA.
Sekretarz stanu Mike Pompeo podczas konferencji z ministrem spraw zagranicznych UK Jeremym Huntem powiedział, że „USA będą musiały poczekać aby zobaczyć czym tak naprawdę są działania Iranu”. Hunt, który od początku popierał umowę, ostrzegł Teheran przed konsekwencjami. „Jestem pewien, że przemawiam w tej kwestii także w imieniu moich europejskich kolegów – dodał – „To bardzo ważna chwila dla Iranu”.
Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać. Już po kilku godzinach od oświadczenia prezydenta Iranu Donald Trump wydał rozkaz obłożenia sankcjami irańskiego przemysłu metalurgicznego. Nowe sankcje zakazują handlu żelazem, stalą, aluminium i miedzią z irańskimi firmami. Administracja Trumpa wprowadziła 90-dniowy okres przejściowy aby firmy, które obecnie prowadzą interesy z irańskimi hutami, mogły je wygasić. Ostrzegła jednak, że wszelkie kontrakty podpisane po 8 maja będą traktowane jak złamanie sankcji i spotkają się z konsekwencjami.
Nowe sankcje na pewno zabolą Republikę Islamską. Handel metalami jest bowiem drugim najważniejszym, po handlu ropą naftową, źródłem dewiz. Sprzedaż metali odpowiada za ok. 10% zysków z eksportu. Obłożenie jej sankcjami sprawi jednak, że wiele państw i firm przestanie kupować irańskie metale z obawy przed reakcją USA.
Donald Trump zapowiedział, że Teheran może się spodziewać dalszych akcji jeśli nie zmieni radykalnie swojego postępowania. Stwierdził jednak także, że jest gotowy na spotkanie z przywódcami Republiki Islamskiej i negocjowanie nowej umowy.