IPN ocenia książkę “Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci”. “Wybiórcza, nierzetelna, wypacza prawdę o II wojnie światowej” Najnowsze wiadomości z kraju

IPN ocenia książkę “Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci”. “Wybiórcza, nierzetelna, wypacza prawdę o II wojnie światowej”

Historycy z Instytutu Pamięci Narodowej nie mają wątpliwości, że przygotowana przez wydawnictwo Britannica, w Polsce wydana przez wydawnictwo “Kropka” (część wydawnictwa “Marginesy”) książka “Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci” fałszuje obraz II wojny światowej. Polski wydawca nie widzi problemu i informuje, że kontrowersyjne zagadnienia zostały przedstawione w sposób “skondensowany”, a rozdział o II wojnie światowej, który pomija polski wkład i polską ofiarę, przedstawiony jest w “kontekście globalnym”.

Historia napisana od nowa

O tej bulwersującej sprawie poinformował jako pierwszy twitterowy profil “Żelaznej Logiki”, który przedstawił kilka zdjęć z encyklopedii dla dzieci przygotowanej przez wydawnictwo Britannica. Zdjęcia, które umieszczono na Twitterze miały pochodzić z książki, która reklamowana jest jako “encyklopedia dla dzieci”. Sięgnęliśmy do źródła i sprawdziliśmy. Rzeczywiście, zdjęcia są autentyczne, nikt ich nie spreparował.

Treści, które w “encyklopedii” służą do opisu najtragiczniejszego konfliktu w dziejach świata, składają się z kilku zdjęć i haseł, które je opisują. Trudno odnaleźć tam informację, którą zna każde dziecko w Polsce, o tym, że ten konflikt zaczął się 1 września 1939 roku atakiem niemieckich wojsk na Polskę. Trudno odnaleźć też informację o tym, że 17 września 1939 roku do wojsk niemieckich dołączyły rosyjskie, które działając w porozumieniu z III Rzeszą, zaatakowały Polskę od wschodu.

Z “encyklopedii” Britannica można się natomiast dowiedzieć, że w czasie II wojny światowej “zaciekłe bitwy toczyły się na lądzie, w powietrzu i na morzu, od Europy po Pacyfik i Afrykę Północną”. Autorzy informują także, że w czasie wojny “bomby stanowiły zagrożenie dla dzieci, zwłaszcza w miastach takich jak Londyn”. Jest też krótka wzmianka poświęcona “wojnie w Chinach” i niemieckiej taktyce polegającej na “działaniu przez zaskoczenie”.

Największy rysunek na dwóch stronach poświęconych II wojnie światowej to rosyjski czołg T-34, któremu poświęcono aż pół strony. Szczególnie bulwersują jednak dwa hasła, czyli krótki opis “Holokaustu” i “ofiary II wojny światowej”.

– Na terenach okupowanych przez nazistów tajna policja dokonywała obławy na żydowskich obywateli. Zmuszali ich do noszenia gwiazd Dawida i wysłali do obozów pracy i obozów zagłady. Naziści zamordowali co najmniej 6 milionów Żydów, a także ogromną liczbę Romów, osób niepełnosprawnych, osób LGBT, Europejczyków z Europy Wschodniej i innych, których uważali za gorszych – czytamy w książce pod hasłem “Holokaust”.

Autorzy nie wspomnieli, że celem niemieckich ataków byli też Polacy, których, podobnie jak Żydów, Niemcy uznawali za niższych rasowo i biologicznie. Autorzy nie wspominają także o tym, że liczba polskich Żydów wśród ofiar Zagłady szacowana jest według różnych źródeł od 2,6 mln do 3,3 mln osób.

Jeśli wiedzę o świecie zbudowalibyśmy wg haseł z “encyklopedii” Britannica, to musielibyśmy uznać, że ofiar po polskiej stronie po prostu nie było. Bo hasło “Ofiary II wojny światowej” także o Polakach nie wspomina:

Ofiary śmiertelne można jedynie szacować, a ich łączna liczba waha się od 50 do 80 milionów, z czego dwie trzecie stanowili cywile. Wielu straciło życie podczas bombardowań z powietrza, w egzekucjach na tle politycznym i rasowym, a jeszcze inni zmarli wskutek chorób czy głodu – po tych zdaniach autorzy wymieniają: – 40 milionów cywilów wszystkich narodowości; 8,7 miliona żołnierzy radzieckich; 6 milionów żydowskich ofiar Holokaustu; 5,5 miliona żołnierzy niemieckich; 3 miliony żołnierzy chińskich; 2 miliony żołnierzy japońskich; 450 tysięcy żołnierzy brytyjskich; 415 tysięcy żołnierzy amerykańskich – wymienia książka wydana w Polsce przez wydawnictwo “Kropka”.

O Polakach, wykrwawiających się tu, na naszej ziemi i tych ginących na każdym z frontów II wojny światowej, znów, ani słowa.

Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?

Poprosiliśmy polskiego wydawcę o odpowiedź na kilka pytań, które w naszym odczuciu są niezbędne do tego, aby rzetelnie poinformować naszych Czytelników o tym, jak skonstruowano zacytowane wyżej hasła.

 Zapytaliśmy o to, czy przy redagowaniu i tłumaczeniu na język polski tytułu “Britannica. Nowa Encyklopedia dla Dzieci” (Tytuł oryginalny: Britannica. All New Children’s Encyclopedia) korzystano z pomocy historyka; jeśli tak, to jakiego? Chcieliśmy także wiedzieć, czy ktokolwiek w polskim wydawnictwie redagował i dokonywał korekty stron historycznych; w tym stron poświęconych tematyce związanej z II wojną światową?

Zadaliśmy przedstawicielom polskiego wydawnictwa również pytanie o to, czy ich zdaniem strony tłumaczące zagadnienia związane z II wojną światową, w tym m. in. z Holocaustem i “ofiarami II wojny światowej”, są zgodne z faktami i prawdą historyczną?

Chcieliśmy wiedzieć, jakie były intencje wydawcy i czy ma on wiedzę o tym, że kłamstwa negujące i zaprzeczające zbrodniom reżimów totalitarnych dokonywanym na Narodzie Polskim, są w Polsce przestępstwem ściganym z urzędu i zagrożonym grzywną lub karą pozbawienia wolności do lat 3? (Na podstawie art. 55 Ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu).

Zapytaliśmy także wprost o to, czy intencją autora i tłumacza ww. książki było negowanie zbrodni dokonanej na Narodzie Polskim? Chcieliśmy wiedzieć, czy polski wydawca zamierza w przyszłości dokonać erraty haseł tj. “ofiary II wojny światowej” i “Holocaust”, które nie wspominają o zbrodniach dokonywanych na Narodzie Polskim?

Niestety, na długą listę naszych pytań wydawca odpowiedział przesłaną po polsku i angielsku kilkuzdaniową formułą, przygotowaną wspólnie z “oryginalnym wydawcą i twórcą” “encyklopedii” i “działem prawnym” firmy:

– “Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci” jest polskim przekładem książki „Britannica All New Children’s Encyclopedia” wydanej po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii w 2020 roku. Ponad 70 ekspertów, w tym naukowców i historyków z wiodących światowych uniwersytetów i centrów badawczych było zaangażowanych w pracę nad tą obejmującą olbrzymie spektrum tematów z różnych dziedzin 424 stronicową książką. Aby możliwe było uwzględnienie tak szerokiego zakresu tematycznego, poszczególne zagadnienia publikacji zostały przedstawione w sposób skondensowany – odpowiedziano w przesłanej do nas wiadomości.

Z czego zatem wynika pominięcie faktów, które w Polsce zna każde dziecko szkoły podstawowej? Trudno domniemywać, bo autorzy nie odpowiadają na pytania, które im zadaliśmy. Zaznaczają jedynie, że “rozdział o II wojnie światowej przedstawiony jest w kontekście globalnym”.

Skondensowana historia alternatywna

Na mocy ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. powołano w Polsce Instytut Pamięci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. To państwowy urząd, który ma uprawnienia badawcze, edukacyjne, archiwalne, śledcze, lustracyjne, poszukiwawcze i komemoratywne (działające na rzecz upamiętnienia). Zwróciliśmy się do przedstawicieli IPN z prośbą o komentarz w sprawie książki, która chce opowiadać o historii najmłodszym odbiorcom. Także o polskiej historii, przecież wcale nie tak odległej. O tragicznym konflikcie, który rozpoczął się na terenie naszej ojczyzny, którego uczestniczy żyją jeszcze w państwach, które wystąpiły w tymże konflikcie w rolach katów i w roli ofiary.

Czy w ocenie pracowników naukowych IPN-u książkę “Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci” można uznać za rzetelną w kwestiach dotyczących II wojnie światowej?

– Przy zachowaniu należytej staranności o II wojnie światowej można rzetelnie opowiedzieć nawet na dwóch stronach, i to także językiem zrozumiałym dla dzieci. Britannica reklamuje się jako znak jakości. Jeśli dodatkowo otrzymujemy informację, że hasło konsultował historyk Keith Huxen z Narodowego Muzeum II Wojny Światowej w Nowym Orleanie, to tym bardziej mamy prawo oczekiwać rzetelności – zauważa w przesłanej do nas odpowiedzi IPN.

Czy możemy uznać, że te oczekiwania zostały przez autorów zaspokojone?

– Otrzymujemy spłaszczony i wypaczony obraz II wojny światowej, w którym dużo więcej miejsca niż choćby Holokaust zajmuje sowiecki czołg T-34. Notka o Holokauście jest nota bene dość kuriozalna. W jednym szeregu z żydowskimi ofiarami wojny – zamordowanymi przez „nazistów” (nie wskazano w publikacji, że chodzi o Niemców)– wymieniono akurat tam inne grupy osób prześladowanych przez hitlerowską Rzeszę. Ponadto, w Britannice. Nowej encyklopedii dla dzieci niezgodnie z prawdą napisano, że Związek Sowiecki był wyłącznie przeciwnikiem Niemiec Adolfa Hitlera. A przecież przez prawie dwa lata – do czerwca 1941 roku – był on wiernym sojusznikiem Rzeszy, także w dziele niszczenia Polski i jej obywateli – przypomina IPN.

Czy zatem, w ocenie polskiego Instytutu Pamięci Narodowej, wydawca i tłumacz wywiązali się ze swoich zadań rzetelnie?

– Z wydania polskiego czytelnik dowie się przynajmniej, że Polska walczyła w II wojnie światowej przeciwko Niemcom, a po stronie m.in. Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. W wydaniu anglojęzycznym brak nawet tak lakonicznej informacji o naszym kraju. Polska, która pierwsza oparła się zbrojnie Hitlerowi, w ogóle nie istnieje. Zatem w naszej ocenie te hasła są opracowane nierzetelnie – czytamy w przesłanej do nas odpowiedzi.

– Mamy niewątpliwie do czynienia z bardzo wybiórczym a przez to wypaczonym obrazem pokazującym liczbę ofiar II wojny światowej. Na wykresie nie zabrakło miejsca dla 450 tys. zabitych brytyjskich żołnierzy czy 415 tys. żołnierzy amerykańskich. Nie ma tam jednak wielokrotnie wyższej liczby polskich ofiar, tym bardziej, że to atakiem na Polskę rozpoczęła się wojna i to na ziemiach polskich rozgrywał się krwawy terror okupacyjny, stosowany zarówno przez Niemców jak i przez Związek Sowiecki – tłumaczy IPN.

Mamy dość jasno zarysowaną perspektywę historyczną. Wiemy, że w kontekście haseł o II wojnie światowej książka wydana w Polsce przez wydawnictwo “Kropka” została uznana za prezentującą “spłaszczony i wypaczony obraz”, zbudowany o hasła, które są “opracowane nierzetelnie”. Co jednak z odpowiedzialnością za słowo? Czy wydawca nie łamie obowiązującego w Polsce prawa? Czy można jakoś wymóc na nim poważniejsze traktowanie prawdy i polskiego Czytelnika?

Przedstawiciele Instytutu i prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, są tu dość ostrożni i mówią, że reagować trzeba, ale sprostowania i próby dokonywania erraty przynoszą skutek tylko i wyłącznie wówczas, jeśli po drugiej stronie jest dobra wola.

– W skrajnych przypadkach należy reagować na bieżąco, ale najskuteczniejsze są zawsze działania wyprzedzające, czyli umiejętne wychodzenie z własnym przekazem. IPN konsekwentnie edukuje i stara się w coraz większym stopniu docierać także do odbiorców anglojęzycznych – przypominają pracownicy IPN.

Co zatem możemy zrobić? Przede wszystkim, musimy reagować na każdą próbę fałszowania rzeczywistości. Kiedy kupujemy książki dla dzieci, chcielibyśmy aby najmłodsi czytelnicy mieli możliwie pełną wiedzę o świecie, który ich otacza. Oczywiste jest to, że ta wiedza musi być dostosowana do możliwości poznawczych dzieci, nie powinna też, nawet w tak trudnych tematach jak opowieść o wojnie, powodować cierpienia i dyskomfortu. Musimy wiedzę w młodych ludziach budować mądrze, ale w oparciu o prawdę. Kłamstwa, manipulacje i półprawdy tworzą jedynie fałszywą konstrukcję narracyjną. Pamiętajmy, że jeśli ci, co po nas przyjdą, mają nauczyć się najtrudniejszego kunsztu, czyli odpuszczania win, to muszą poznać prawdę o historii ziemi, na której przyszło im żyć. Bo tylko prawda jest ciekawa.

 

Źródło: Artur Ceyrowski Autor:
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij