Najnowsze wiadomości ze świata

Impeachment im nie wystarczy. Demokraci już szykują kolejny atak na Trumpa

Wygląda na to, że drugi impeachment Trumpa okaże się taką samą porażką Demokratów jak pierwszy. Coraz głośniej jednak mówi się, że już szykują kolejny atak.

Donald Trump został po raz drugi poddany impeachmentowi 13 stycznia. Tym razem powodem było jego przemówienie do protestujących przeciwko oszustwom wyborczym, które zdaniem lewicy namówiło ich do ataku na kapitol. Uważają, że było to „nawoływanie do powstania”.
Od trzech dni w Senacie trwa coś w rodzaju procesu Trumpa. Wczoraj Demokraci z Izby zakończyli prezentację swoich argumentów, co polegało głównie na straszeniu senatorów i pokazywaniu im w jak wielkim znaleźli się niebezpieczeństwie przez Trumpa. Dziś swoje wystąpienia rozpoczną jego obrońcy, którzy najprawdopodobniej pokażą przykłady równie agresywnych wypowiedzi ze strony polityków lewicy. Na koniec obrad senatorzy zdecydują, czy Trump jest winien stawianych mu zarzutów. Demokraci niemal otwarcie przyznają, że jeśli zostanie uznany za winnego, to zwykła ustawą pozbawią go prawa startu w przyszłych wyborach.

Szanse na to są jednak czysto iluzoryczne. Do skazania go potrzebna jest tzw. superwiększość, co oznacza, że 50 Demokratów będzie musiało poprzeć aż 17 Republikaninów. Tymczasem większość z nich uważa, że poddawanie Trumpa impeachmentowi kiedy nie jest już prezydentem jest niezgodne z konstytucją. Demokraci jednak się nie zrażają. Coraz częściej słychać, że mają już kolejny plan jak go pokonać. Ich plan ma dotyczyć 14 poprawki do konstytucji.

14 poprawka była jedną z tzw. poprawek rekonstrukcyjnych, obok trzynastej i piętnastej. Była to seria poprawek, które wprowadzono po wojnie secesyjnej. Pokonane Południe musiało je przyjąć aby odzyskać swoją reprezentację w Kongresie. Czternasta jest pamiętana głównie dlatego, że przyznała byłym niewolnikom prawa wyborcze i obywatelskie oraz legła u podstaw zalegalizowania w USA aborcji i małżeństw homoseksualnych.

Demokraci chcą jednak użyć jej niemal zapomnianej sekcji trzeciej. Stwierdza ona, że żadna osoba, która złożyła przysięgę na wierność konstytucji i uczestniczyła później w buncie, nie zostanie prezydentem, senatorem, sędzią etc. bez zgody 2/3 Kongresu. Poprawka ta była wprowadzona po to, aby spacyfikować pozycję polityczną Konfederatów, ale lewica uważa, że może dotyczyć także Trumpa – który złożył taką przysięgę przed pierwszą kadencją – i pozbawić go biernego prawa wyborczego.

Jak donoszą amerykańskie media ich plan ma polegać na tym, że Kongres podejmie specjalną uchwałę, w której oskarży Trumpa o uczestnictwo w buncie. Ich zdaniem to wystarczy, żeby Trump nie mógł w świetle tej poprawki wystartować w wyborach. Plan ten ma gorąco popierać senator Tim Kaine, który byłby wiceprezydentem gdyby Trump nie pokonał Hillary Clinton. Nie wiadomo jakim się cieszy poparciem u innych, ale pytani o to czołowi Demokraci jak na razie udzielają wymijających odpowiedzi.

Pytaniem pozostaje to, czy ten plan ma w ogóle szanse. Wielu konstytucjonalistów uważa, że do stwierdzenia, że Trump brał udział w buncie, nie wystarczy zwykła uchwała Kongresu i sprawa rozbije się o sądy. Republikanie również zrobią wszystko, żeby go powstrzymać, gdyż stworzenie precedensu mogłoby sprawić, że na Trumpie by się nie skończyło. Wysoce wątpliwe jest, aby poparli ją także wszyscy Demokraci. Nietrudno sobie bowiem wyobrazić, że jeśli precedens powstanie, to po odzyskaniu władzy przez Republikanów nie skorzystają oni z tego wzoru, żeby ich usunąć za np. ciepłe wypowiedzi o Antifie.

 

Źródło: Stefczyk.info na podstawie Fox News Autor: WM
Fot. PAP/EPA/Bill Clark / POOL

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij