Nie uważam, żeby dzisiaj w Polsce potrzebna była nam kolejna wojna o to, czy krzyże ze ścian zdejmować; naszą odpowiedzialnością powinno być obniżanie napięcia – ocenił w piątek marszałek Sejmu Szymon Hołownia, odnosząc się do zarządzenia prezydenta Warszawy ws. standardów równego traktowania.
W czwartek “Gazeta Wyborcza” napisała, że Warszawa jako pierwsze miasto w Polsce zakazuje krzyży w urzędzie, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach. Jak później poinformował warszawski ratusz, prezydent Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie dotyczące wprowadzenia 16 standardów “równego traktowania”. Poinformowano, że są to zalecenia adresowane wyłącznie do pracowników biur i warszawskich urzędów dzielnic. Podkreślono, że każda osoba pracująca w urzędzie ma prawo używać symboli religijnych zgodnie ze swoimi przekonaniami, a standardy mówią jedynie o neutralności urzędu jako instytucji i odnoszą się wyłącznie do przestrzeni dostępnych dla osób z zewnątrz.
Pytany o tę kwestię w piątek we Wrocławiu lider Polski 2050-Trzeciej Drogi, marszałek Sejmu Szymon Hołownia przyznał, że nie zna podstaw prawnych decyzji prezydenta Trzaskowskiego.
“Pan prezydent, jak rozumiem, spieszył z wyjaśnieniami, że wynika to z jakiejś ogólnej regulacji, która była podjęta. Nie znam tej regulacji. Natomiast uważam, że to jest zbędna decyzja. Uważam, że każdy z urzędników doskonale wie, jak się zachować, aby urząd był miejscem, w którym się sprawuje władze lokalną – dla każdego, niezależnie od tego jakiej wiary i wyznania jest” – oświadczył marszałek Sejmu.
Hołownia przyznał jednocześnie, że on sam zastał w Sejmie dużą liczbę krzyży na ścianach. “I o ile sam jestem człowiekiem, który nie będzie wieszał krzyży w miejscach publicznych, w urzędach, o tyle nie uważam, żeby dzisiaj w Polsce potrzebna była nam kolejna wojna o to, czy krzyże ze ścian zdejmować” – ocenił.
“Naszą odpowiedzialnością powinno być dzisiaj deeskalowanie sytuacji, obniżanie napięcia, a nie odpalanie kolejnych pól, na których Polacy znowu mogą się ze sobą poróżnić. Dlatego uważam, że to jest decyzja, z którą – jeśli jest do niej umotywowanie i jakaś podstawa prawna – pewnie należało się wstrzymać, może głębiej ją przedyskutować” – ocenił.
Zastrzegł jednak, że w tej sprawie powinien wypowiadać się prezydent Trzaskowski. “Bo on jest głównym dostarczycielem informacji w tym zakresie, a ja mówię tylko o tym, co przedostało się do mediów, o pewnym społecznym odbiorze i społecznych konsekwencjach tego faktu” – dodał marszałek Sejmu.
W piątek prezydent Warszawy, wyjaśniając powody wydania zarządzenia, podkreślał, że jest to szerokie zarządzenie, które dotyczy kwestii związanych z równouprawnieniem i zakazem dyskryminacji, natomiast wskazano w nim także, że przestrzenie, w których są obsługiwani warszawiacy, powinny być neutralne; zarządzenie nie dotyczy szpitali, szkół czy ośrodków pomocy społecznej. Zapewnił, że “nikt nie zamierza prowadzić żadnej krucjaty, ani postępować w sposób dogmatyczny”. Dodał, że chodzi o pewne uporządkowanie sytuacji wynikające z wielu pytań o to, czy urzędy powinny być miejscem, w którym eksponowane są symbole religijne.
Rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza Monika Beuth powiedziała PAP, że w zarządzeniu nie ma w ogóle mowy o żadnym zakazie i że standardy mówią jedynie o neutralności urzędu jako instytucji. “Odnoszą się wyłącznie do przestrzeni dostępnych dla osób z zewnątrz. Są zbiorem 16 zaleceń, które mają na celu zapewnienie wzajemnego szacunku, przeciwdziałanie dyskryminacji i sprawienie, by każda mieszkanka i każdy mieszkaniec Warszawy mógł w takim samym stopniu korzystać z miejskich usług” – wyjaśniła.
Zgodnie z przyjętymi standardami, przekazanymi w czwartek PAP, “przestrzenie urzędu są miejscami neutralnymi religijnie”, a “dbanie o równe traktowanie jest zasadą horyzontalną ujętą we wszystkich dokumentach programujących rozwój m.st. Warszawy (strategii, politykach i programach) oraz wszystkich innych standardach i wytycznych obowiązujących w urzędzie”.