Była pierwsza dama, sekretarz stanu i nieudana kandydatka na prezydenta Hillary Clinton udzieliła wywiadu centrolewicowemu The Guardian. Pochwaliła w nim Angelę Merkel ale stwierdziła również, że Europa powinna przyjąć bardziej zdecydowane stanowisko wobec migracji. Jej zdaniem to jedyny sposób aby powstrzymać populistyczne partie.
„Podziwiam hojne i współczujące podejścia takich liderów jak Angela Merkel” – powiedziała Clinton. Jednak jeszcze w tym samym zdaniu stwierdziła, że „Europa już zagrała swoją rolę i musi wysłać jasną wiadomość: nie będziemy mogli wam zapewnić schronienia i wsparcia”.
Rada Clinton wynika z prostej kalkulacji politycznej. Jej zdaniem otwarcie granic dla uchodźców spowodowało polityczny zamęt, z którego skorzystali populiści. Faktem jest, że większość partii uznawanych przez establishment za populistyczne ma w programie ograniczenie, często znaczne, migracji. Faktem jest również, że coraz lepiej radzą sobie w wyborach i niedługo mogą przejąć władze nad Europą. Zdaniem Clinton winna jest temu właśnie imigracja. „Myślę, że Europa musi wziąć się za problem migracji, bo to właśnie to podpaliło płomienie”.
Zdaniem Clinton europejski establishment musi podjąć zdecydowane kroki jeżeli nie chce oddać władzy. „Użycie imigrantów jako narzędzia politycznego i jako symbolu rządu, który zawiódł, jako symbol ataku na dziedzictwo, tożsamość, jedność narodową było wykorzystywane przez obecną administrację <Donalda Trumpa>” przez co Clinton przegrała wybory. Jej zdaniem winne są także media, dla których kontrowersyjni politycy są dobrymi tematami i które ich przez to, nieświadomie, promują.
W wywiadzie Clinton nie zabrakło oczywiście takich banalnych sformułowań jak to, że ludzie głosują na populistów bo znudziła im się wolność i nie chcą brać za siebie odpowiedzialności itp. A i sama diagnoza, że to właśnie kryzys imigracyjny należy winić za wzrost znaczenia populistów daleka jest od oryginalności. Ale te słowa z ust kogoś takiego jak Clinton wywołały szok.
Jej podejście do kwestii imigracji bywało różne. Jej mąż Bill prowadził wobec nielegalnych imigrantów zdecydowanie twardą politykę i nie protestowała wtedy. Jednak startując w wyborach w 2016 roku przedstawiała się jako kandydat bardzo pro imigrancki. Jej własna partia także nie pozostawia złudzeń – niczym niezwykłym nie są dla Demokratów postulaty zlikwidowania straży granicznej, a walka z zaostrzeniem przez Trumpa polityki migracyjnej to codzienność amerykańskiej polityki.
Nie jest już dla nikogo tajemnicą, że Clinton stała się po przegranych wyborach ciężarem. Wielu demokratycznych polityków nie może jej wybaczyć tego, że zamiast udać się na polityczną emeryturę nadal roztrząsa powody przegranej, często piorąc przy tym partyjne brudy. Ona sama sugeruje niemal otwarcie, że za rok znowu spróbuje zawalczyć o Biały Dom. Jej słowa dla brytyjskiego dziennika mogły jednak sprawić, że nie uda jej się uzyskać nominacji pro-imigranckich Demokratów.