Prof. Uniwersytety Warszawskiego Marcin Matczak kilka miesięcy temu zasłynął ze skandalicznego wpisu, w którym oznajmił Piotrowi Wielguckiemu, iż jego córkę będzie czekał szereg nieprzyjemności na uczelni. Na jego zachowanie zareagował resort sprawiedliwości, który spotkał się z krytyką środowiska “obrońców demokracji”.
–Kiedyś mówiłeś że twoja córka idzie na prawo do Wrocławia, prawda? Wyślę ten twój defekacyjny tekst moim kolegom z Wydziału i poproszę, żeby go omówili na zajęciach w Jej grupie jako przykład mowy nienawiści. Zobaczymy, jak będziesz piszczał, jak wróci do domu – pisał blogerowi radca prawny.
Jego wpis nie spotkał się z potępieniem w środowisku prawniczym. Pomimo zgłoszenia, Okręgowa Izba Radców Prawnych odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie ukarania kontrowersyjnego radcy prawnego. Poprzestano na udzieleniu ostrzeżenia ze strony dziekana OIRP. Sprawą Matczaka zainteresował się dopiero resort sprawiedliwości, zlecając wszczęcie dochodzenia dyscyplinarnego.
Działania ministerstwa spotkały się jednak ze sporą krytyką wśród środowiska “obrońców demokracji”, którzy zaczęli bronić kontrowersyjnego prawnika. O ciekawy wpis zdecydował się wicenaczelny “Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski, który uznał Matczaka “odważnego obrońcę demokracji”. Czyżby grożenie córce blogera, która miałaby otrzymywać szereg nieprzyjemności na uczelni, jest powodem do uznania kogoś za “odważnego i charyzmatycznego”?
Atak na Marcina Matczaka @wsamraz dowodzi, że władza się go boi i uważa, że jest dla niej niebezpieczny. I słusznie uważa. Błyskotliwy, charyzmatyczny, odważny obrońca demokracji i państwa prawa. Ta dyscyplinarka, tylko go wzmocni. #muremzamatczakiem https://t.co/Kwp4hcNjml
— Jarosław Kurski (@JaroslawKurski) January 2, 2019