W 2012 r. Wojciech T. miał obiecać Sławomirowi Nowakowi, wówczas ministrowi transportu, 100 tys. zł za załatwienie stanowiska szefa spółki skarbu państwa. Okazało się to niemożliwe. Ostatecznie T. trafił do zarządu grupy Energa. Miał za to zapłacić kilkadziesiąt tysięcy zł – pisze “Gazeta Polska Codziennie”.
Jak podano, wśród założycieli Klubu Rekina obok Nowaka znalazł się także Jacek P., jego przyjaciel i sąsiad, oraz Leszek K., menedżer z branży medialno-marketingowej (wszyscy objęci są aktem oskarżenia). “Członkowie organizacji mieli się wzajemnie wspierać, robić wspólne interesy i dzielić równo zarobione pieniądze. Symbolicznie każdy otrzymywał ząb rekina” – czytamy.
Według śledczych członkowie klubu zaczęli być “rozprowadzani przez Nowaka po państwowych przedsiębiorstwach”. “K., dzięki rekomendacji polityka, trafił do pracy w naftowym gigancie PKN Orlen, gdzie objął stanowisko dyrektora ds. marketingu. Po zatrudnieniu – jak wynika z aktu oskarżenia – miał przekazać P. dwie koperty z pieniędzmi. Jedną dla niego, drugą dla Nowaka. Trzecią kopertę K. miał osobiście przekazać szefowi koncernu Jackowi K., również oskarżonemu w tej sprawie (za załatwienie korzystnych warunków kontraktu menedżerskiego miał przekazać Nowakowi w sumie 182 tys. zł, nie przyznaje się do winy)” – napisano. Jak wskazano, w każdej z kopert miało się znajdować “nie mniej niż 4 tys. zł”.
Z aktu oskarżenia wynika również, że Leszek K. zabiegał u Nowaka o miejsce w zarządzie jednej z państwowych spółek dla swojego kolegi Wojciecha T. “[…] nie od razu dostał [on] stanowisko, najpierw musiał zdobyć zaufanie Sławomira Nowaka, który był nieufny wobec nowopoznanych osób” – czytamy w akcie oskarżenia.
W 2008 r. T. został powołany do zarządu PGE. W zamian miał przekazać “nie mniej niż 20 tys., ale nie więcej niż 99 tys. zł”. “W 2012 r. T. – w międzyczasie odwołany z PGE – ponownie starał się o wejście do zarządu państwowej spółki. Podczas spotkania z Jackiem P. za fotel prezesa miał oferować 100 tys. zł łapówki, a za wejście do zarządu kilkadziesiąt tysięcy” – wskazano. Ostatecznie trafił do kierownictwa grupy Energa. W zamian – podobnie jak za pierwszym razem – miał przekazać łapówkę w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych.