Słynny aktor George Clooney wezwał publicznie prezydenta Joe Bidena do wycofania się z wyborów. Jeszcze kilka lat temu zbierał pieniądze na jego kampanię.
W połowie czerwca Clooney był jednym z gości gali w Peacock Theater w Los Angeles. Towarzyszyła mu także Julia Roberts. W gali wziął udział także były prezydent Barack Obama. Jej celem było zebranie pieniędzy na kampanię Bidena. Bilety kosztowały od 250 dolarów do nawet pół miliona. Najdroższe bilety dawały bezpośredni dostęp do Bidena i Obamy oraz prawo do udziału w afterparty.
Teraz aktor napisał gościnny felieton dla dziennika New York Times. Stwierdził w nim, że podczas tej imprezy Biden był równie mało sprawny jak podczas słynnej już debaty. „Przykro mi to mówić, ale Joe Biden trzy tygodnie temu na gali nie był Joe „Mam To Gdzieś” Bidenem z 2010. Nie był nawet Joe Bidenem z 2020. Był tym samym człowiekiem, którego widzieliśmy na debacie”.
Słowa Clooneya stoją w sprzeczności ze słowami ludzi Bidena, którzy próbują przekonać Amerykę, że wyjątkowo słaby występ na debacie był dla Bidena wypadkiem przy pracy, spowodowanym zmęczeniem i przeziębieniem. „Był zmęczony? Tak. Przeziębienie? Być może. Ale liderzy naszej partii muszą przestać mówić nam, że 51 milionów osób nie widziało tego, co widziało” – napisał – „Jesteśmy tak przerażeni perspektywą kolejnej kadencji Trumpa, że wybraliśmy ignorowanie każdego znaku ostrzegawczego”.
Słowa aktora o formie Bidena potwierdził inny uczestnik tej gali, były doradca Obamy Jon Favreau. Stwierdził, że słowa Clooneya nie zaskoczyły nikogo, kto był na tej imprezie. „Byłem tam. Clooney napisał prawdę, i każda jedna osoba, z którą rozmawiałem na gali, myślała o tym samym, poza ludźmi Bidena, albo przynajmniej nie mówili tego głośno” – stwierdził.
Zdaniem Clooneya Biden powinien wycofać się z wyborów, bo w takim stanie nie ma szans na zwycięstwo z Trumpem. „Tu chodzi o wiek. O nic więcej. Ale to nie jest coś, co można cofnąć” – stwierdził – „Nie wygramy w listopadzie z takim prezydentem”. Dodał, że Demokraci ryzykują nie tylko Biały Dom, ale także stratę miejsc w wyborach do Kongresu, które odbywają się tego samego dnia. „To nie jest tylko moja opinia” – podkreślił – „To opinia każdego senatora, kongresmana czy gubernatora, z którym rozmawiałem prywatnie. Każdego, niezależnie od tego, co mówi lub robi publicznie”.