Obserwowany od kilku dni “bunt samorządowców” w sprawie dystrybucji węgla nie jest przypadkiem. To jeden z kilku elementów konsekwentnej strategii Platformy Obywatelskiej w kwestii rosyjskiej agresji na Ukrainę. Widać coraz wyraźniej, iż partia Tuska nie tylko funkcjonuje zgodnie z hasłem “to nie jest nasza wojna”, ale wręcz robi wszystko, aby powrócić do stanu sprzed 24 lutego bieżącego roku. Choć przejawy takiego zachowania i decyzji polityków PO często zdumiewają opinię publiczną, to w istocie nie są niczym nowym i oryginalnym, gdyż Platforma realizuje tę strategię od lat.
Tusk milczy o Putinie, kiedy analizuje powody inflacji, choć stał w pierwszym szeregu tych, którzy domagali się zakazu sprowadzania surowców energetycznych z Rosji. Samorządowcy, którzy mają pomóc w dystrybucji węgla, ograniczają się do narzekania, że spadł na nich ogrom nowych obowiązków i wydatków. W słowach Tuska brakuje informacji o tym, że głównym źródłem inflacji są oczywiście wysokie koszty energii, które wynikają z decyzji podjętych przez UE i rezygnacji z surowców rosyjskich. To była decyzja trudna i kosztowna, ale konieczna. Tusk oczywiście świetnie o tym wie.
Podobnie jest z informacją o “spadających dochodach samorządów”, czyli jedną z częściej powtarzanych manipulacji, w których samorządowcy pokazują taki wycinek budżetu, jaki akurat im pasuje. A to wspomną o tym, że z powodu obniżenia PIT-u trafia do nich mniej pieniędzy, a to ponarzekają na wyższą kwotę wolną, która również uszczupla ich dochody. Tymczasem całościowe dane pokazują wyraźnie, że roczne dochody Warszawy z PIT i CIT w okresie 2015-2022 wzrosły o 2,6 mld zł, czyli o ponad 53 proc., dochody Gdańska z PIT i CIT o 375,7 mln zł – prawie o 52 proc., Wrocławia z PIT i CIT o 590,1 mln zł tj. – o ponad 55 proc.
Wszystkie te przemilczenia, kłamstwa i manipulacje są jednym z elementów świadomej strategii. Widać ją w polityce samorządów, w milczeniu Tuska, jak i w słowach b. prezydenta Komorowskiego, który przestrzega przed “prężeniem muskułów” i zachęca prezydenta Zełenskiego do podjęcia rozmów z Putinem.
Politycy Platformy Obywatelskiej nie zauważyli, że niemiecka polityka, którą przez lata wdrażali w Polsce w ramach “budowania polityki wschodniej” jest dziś skrajnie skompromitowana i zhańbiona. A nawet jeśli o tym wiedzą, to mają też świadomość tego, że ich droga polityczna jest drogą bez powrotu i nie mają się dokąd cofnąć. Właśnie dlatego zrobią wszystko, żeby wywrócić rząd w Polsce, nawet za cenę bycia de facto narzędziem Putina, któremu zależy na destabilizowaniu sytuacji politycznej w kraju, który najmocniej w UE zaangażował się w obronę i pomoc Ukrainie.
Tę strategię Platforma realizuje od dawna, co gorsza, politycy PO mają pełną świadomość konsekwencji swoich zachowań. Dość wspomnieć tu choćby popisy Sikorskiego na Twitterze. Przecież to ten sam polityk, który groził Ukraińcom w 2014 roku, że jeśli nie podpiszą zgody na takie zakończenie wojny rosyjskiej wojny hybrydowej, na jakim będzie zależało Rosji i Niemcom, to “wszyscy zginą”.
Dziś nie trzeba być Nostradamusem, żeby wieszczyć, jak potoczyłaby się wojna na Ukrainie wówczas, jeśli w Polsce byłby inny rząd. Wiemy, jak wyglądałaby pomoc Ukraińcom, bo już to – właśnie w 2014 roku! – trenowaliśmy. Gdyby polską polityką kierowali ludzie Tuska, Ukraińcy zamiast amunicji, czołgów i wsparcia dostaliby Sikorskiego, który kolejny raz powtórzyłby: “Albo podpiszecie, albo wszyscy zginiecie”.