Reprezentacja Włoch przed finałowym meczem z Anglią na Wembley przyjęła niecodzienny rytuał. Narodził się on w trakcie turnieju a główną rolę odgrywa w nim jeden z asystentów selekcjonera Roberto Manciniego.
W niedziele o godzinie 21:00 odbędzie się finał mistrzostw Europy 2020. W starciu o tytuł mistrzów Europy zagrają reprezentacje Włoch i Anglii. Przed niedzielnym finałem media społecznościowe obiegła niecodzienna scena. Autokar z reprezentacją Włoch miał odjechać, ale jego wyjazd chwilę się opóźnił. Wszystko przez pasażera, który nie zdążył na czas wsiąść do autobusu. Był nim jeden z asystentów selekcjonera Gianluca Vialli.
Całe zdarzenie było nawiązaniem do sceny sprzed grupowego starcia Włochów ze Szwajcarią. Wówczas jeden z członków sztabu faktycznie nie zdążył wsiąść na czas i o mały włos przegapiłby odjazd.
Wtedy autobus zawrócił i ostatecznie Vialli udał się z drużyną na mecz ze Szwajcarią. Jednak to nieporozumienie urosło do rangi rytuału. Włosi wygrali mecz z reprezentacją Szwajcarii 3:0 i uznali, że odtwarzanie tej sytuacji może przynieść im szczęście, także w meczu o złoto.
"That is a fine!" 👀💶
The #ITA squad almost left their training base in Florence without assistant coach Gianluca Vialli! 😂 pic.twitter.com/m8RvXgj7kG
— Sky Sports News (@SkySportsNews) July 10, 2021