Francuska prasa pyta Macrona: “Dlaczego Paryż wyciąga rękę do Moskwy?” Najnowsze wiadomości ze świata

Francuska prasa pyta Macrona: “Dlaczego Paryż wyciąga rękę do Moskwy?”

Francuski dziennik “Le Monde” zamieścił w czwartek artykuł, w którym promoskiewskie starania prezydenta Francji Emmanuela Macrona autor tłumaczy chęcią pokazania możliwości przywództwa Francji w świecie, od którego odwraca się Waszyngton.

Piotr Smolar pisze na wstępie, że dla prezydenta Rosji Władimira Putina przekazanie Kijowowi kontroli nad wschodnimi granicami Ukrainy byłoby równoważne z “masakrą”. Oznacza to – tłumaczy ten były korespondent “Le Monde” w Moskwie – że Kreml nie pójdzie w tej sprawie na kompromis.

Przypomina, że Moskwa, która zainicjowała konflikt, zaakceptowałaby jego “zamrożenie” i kontynuację rokowań z Paryżem. “Statystą sztuki napisanej przez Emmanuela Macrona” nazywa dziennikarz prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

Koncepcja prezydenta Francji polega – według artykułu – na zmianie w stosunkach strategicznych z Rosją. Jak ocenia autor, Macron wierzy bowiem, że wobec ekspansji Chin Moskwa nie będzie miała innego wyboru niż partnerstwo z Europą. Dodaje, że od 20 lat stawiali już na to – na próżno – zarówno Europejczycy, jak i prezydenci USA Bill Clinton, George W. Bush i Barack Obama, ale “kolejne poważne kryzysy – Kosowo, Irak, Gruzja, Krym – ukazały bezsens tych wysiłków”.

Zdaniem Smolara błędem byłoby jednak zarzucanie prezydentowi Macronowi naiwności. “Nie zamierza on zamienić rosyjskiego wilka w owieczkę”, chce pokazać możliwości przywództwa Francji w świecie, od którego odwraca się Waszyngton – ocenia.

Jest to postawa odmienna od tej, jaką wykazywali liczni przywódcy i politycy francuscy, powtarzający tezę o rzekomym upokarzaniu Rosji przez Zachód. Ci politycy zdają się zapominać o zabójstwach dokonywanych na polecenie Kremla, o aneksji Krymu, wojnie w Donbasie i bombardowaniu syryjskich cywili – wylicza Smolar.

“Emmanuel Macron o tym wie” – pisze komentator i tłumaczy intencje prezydenta Francji poszukiwaniem “nowej architektury zaufania i bezpieczeństwa”, wymuszonej bliskością geograficzną Europy i Rosji. Zdaniem komentatora prezydent myli się jednak, wierząc, że inni przywódcy też zechcą zaangażować się “w logikę wzajemnych darów i osobistego oczarowania” jako narzędzi polityki zagranicznej.

Ponieważ USA przestały być godnym zaufania rozmówcą i sojusznikiem, Macron nie stawia już na Trumpa, ale dąży do złagodzenia napięć z Rosją. Przede wszystkim chodzi tu o irański program
jądrowy, ale również o zajęcie się wszystkimi “zamrożonymi konfliktami” – Osetią Południową, Abchazją, Donbasem.

Argumentem może być zniesienie sankcji europejskich – przewiduje Smolar, twierdząc, że “Macron podziela geopolityczną wizję Władimira Putina na temat stosunków międzynarodowych, w których podstawą potęgi jest siła militarna”.

“W tej koncepcji niknie sprawa wartości na rzecz suwerenności – Francji, Europy, no i może małych narodów, szczególnie na peryferiach Rosji. Narodów, których przekonanie (o zagrożeniu ze strony Rosji – PAP) Paryż uważa za (wynikające z) bólu niezabliźnionych ran historii, a nie za analizę ryzyka” – objaśnia autor artykułu.

Komentator przypomina wywiad prezydenta Francji, w którym ten ubolewał nad “błędami, jakie popełnialiśmy, próbując narzucić nasze wartości poprzez zmianę ustroju bez udziału narodów”. “Tak stało się w Iraku i w Libii () To podejście Zachodu okazało się tragicznym błędem początków wieku, a wynikło z połączenia dwóch prądów: neokonserwatyzmu i prawa do ingerowania (w celach humanitarnych)” – dodał.

Smolar zastanawia się, czy podejście prezydenta Francji jest możliwe do przyjęcia: “Czy można rozmawiać z Chinami, nie potępiając publicznie dyktatury, masowych aresztowań, prześladowań Ujgurów? Czy można wyciągać dłoń do Rosji, nie niepokojąc się o wolność wypowiedzi czy o parodie procesów sądowych krytyków systemu?”. Komentator uznaje, że takie podejście jest nie do przyjęcia, przyznaje jednak, że “uznanie interesów autorytarnego czy dyktatorskiego mocarstwa jest częścią założeń elementarnej dyplomacji”. Czy jednak w świecie, w którym od roku mnożą się ruchy protestacyjne, przeciwieństwem nieingerowania ma być zimna obojętność? – konkluduje retorycznym pytaniem autor.

Źródło: PAP Autor: Ludwik Lewin z Paryża
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij