Posłanka KO Izabela Leszczyna rano zasugerowała, że następny kandydat KO będzie nieuczciwy. Teraz zasugerowała, że Kidawa-Błońska nie poradziła sobie z kandydowaniem bo jest kobietą.
Jeszcze kilka miesięcy temu posłanka Leszczyna była wielkim zwolennikiem obecności kobiet w polityce i uważała, że nadają się do niej równie dobrze jak mężczyźni. „Przez całe lata kobiet w ogóle nie było w przestrzeni publicznej. To się zmienia, ale musimy się upominać o ich obecność w polityce, kulturze, nauce, w mediach. Nie jesteśmy agresywne, lecz zasada „siedź w kącie a znajdą cię” dzisiaj już nie działa” – powiedziała wtedy Gazecie Wyborczej – „Nie istnieje coś takiego jak tematy męskie czy kobiece. Kobiety tak samo jak mężczyźni mogą się wypowiadać na temat energetyki, gospodarki czy przemysłu”.
Rezygnacja Kidawy-Błońskiej zapewne sprawiła, że Leszczyna zweryfikowała swoje zdanie. Kiedy bowiem dziennikarze zapytali ją o powody jej rezygnacji posłanka stwierdziła, że zawiniło to, że polityka jest agresywna. Zasugerowała, że winnym temu jest fakt, że MKB jest kobietą. „Potrzebny jest pewnie silny facet, który będzie walczył tak, jak pozwalają przeciwnicy” – stwierdziła.