21 stycznia 2017, dzień po inauguracji prezydenta Donalda Trumpa, ulicami Waszyngtonu przemaszerował organizowany przez organizacje feministyczne Marsz Kobiet. Podobne marsze odbyły się także w innych amerykańskich miastach. Rok później, 20 stycznia, odbył się kolejny, tym razem także poza granicami USA. W 2019 feministki zaplanowały swoją manifestację na 19 lutego, a zdaniem wielu komentatorów może być już ostatnią gdyż zainteresowanie nią coraz bardziej maleje, a same organizatorki są oskarżane o antysemityzm.
27-tysięczne miasto Eureka w kalifornijskim hrabstwie Humboldt zorganizowało swoje Marsze Kobiet w 2017 i 2018. W tym roku jednak marsz się tam nie odbędzie, a organizatorki poprosiły zawiedzione kobiety o wzięcie udziału w zaplanowanych na ten sam dzień obchodach na cześć Martina Luthera Kinga.
Powodem rezygnacji z tegorocznego marszu nie jest jednak brak zainteresowania ze strony uczestniczek – a poprzednie edycje. Zdaniem organizatorek maszerowało w nim bowiem zbyt dużo białych kobiet. Z tego powodu skład etniczny marszu miał nie reprezentować składu etnicznego hrabstwa Humboldt (81,7% białych według spisu z 2010 roku). Udział w marszu wyłącznie białych feministek miał, według komunikatu dla prasy, pozbawiać całą imprezę perspektyw ze strony feministek należących do mniejszości etnicznych – co ich zdaniem postawiło sens całej imprezy pod znakiem zapytania.
Organizatorki jednak nie rezygnują i zapowiedziały, że w najbliższym czasie będą ostro pracować aby przyciągnąć na swoją imprezę jak najwięcej przedstawicieli mniejszości etnicznych. Liczą, że uda im się zorganizować marsz o odpowiednim składzie etnicznym już w marcu, z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet – imprezy stworzonej przez Międzynarodową Konferencję Socjalistycznych Kobiet w 1910 roku.