Wiadomości sportowe z kraju i świata

Feministki mu tego nie wybaczą. Bolesne słowa Adama Małysza o polskich “skoczkiniach”

Legenda polskich skoków narciarskich, a obecnie prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz nie kryje swojego rozczarowania stanem, w jakim znajduje żeńska kadra naszej drużyny narodowej. W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty, srebrny medalista olimpijski z Salt Lake City i Vancouver stwierdził, że dziewczyny nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Szczególnie, że, jak stwierdził Małysz, sporo w nie zainwestowano.

– Dziewczyny za dużo wymagają od wszystkich w kontekście tego, co osiągnęły. My wiele w nie zainwestowaliśmy, cały czas zmienialiśmy sztab, a one dalej swoje. To nie jest łatwa sytuacja. Szczególnie że zostały nam dwie zawodniczki, które dają szansę na punkty w Pucharze Świata. Kiedy słyszy się problemy, jakie ich dotyczą, ani kibice, ani my nie czujemy się z tym dobrze – powiedział w rozmowie z portalem skoczek, komentując doniesienia o kolejnych problemach w żeńskiej drużynie i nowe wymagania, które mają stawiać narciarki i ich sztaby.

Czara goryczy się przelała, bowiem Małysz nie przebierał w słowach, mówiąc, co myśli o zawodniczkach.

– Często w mediach słychać, że jakaś polska skoczkini zakończyła karierę. Tyle że kończyć karierę może ten, kto ją miał. Jeśli ktoś nawet kariery nie rozpoczął, może mówić o przygodzie ze skokami – przyznał bez ogródek prezes PZN.

Choć słowa naszego mistrza mogły zaboleć, trudno nie przyznać im racji. O ile o naszych skoczkach wciąż słychać w mediach w kontekście ich sukcesów, a o medalach Małysza, Stocha, Kubackiego czy Żyły pamięta cała Polska, to wielu nawet zagorzałych fanów narciarstwa może mieć problem z wymienieniem choćby trzech zawodniczek skaczących na nartach reprezentujących nasz kraj.

Choć feministki są oburzone słowami Adama Małysza i już pojawiają się oskarżenia o dyskryminację warto zauważyć, że przecież prezes PZN nie ma problemu np. z biegaczkami. Może dlatego, że na tym polu Polki w ostatnich latach odnosiły sukcesy? Przecież Justyny Kowalczyk, Sylwii Jaśkowiec czy Izabeli Marcisz fanom narciarstwa przestawiać nie trzeba.

Źródło: Autor:
Fot. PAP

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij