FBI potwierdziła, że Trump został trafiony pociskiem zamachowca

FBI potwierdziła, że Donald Trump został trafiony w ucho pociskiem z broni palnej. Wcześniej pojawiły się liczne teorie spiskowe.

13 lipca Trump brał udział w wiecu wyborczym w miejscowości Butler w Pensylwanii. Wkrótce po jej rozpoczęciu padły strzały. Trump, który w ostatniej chwili odwrócił głowę, został trafiony w ucho. Pozostałe kule zamachowca zabiły przypadkowego uczestnika wiecu, strażaka Coreya Comperatore, i zraniły dwie inne osoby. Zamachowiec został następnie zlikwidowany przez snajpera Secret Service.

Zamach na Trumpa, co zrozumiałe, wzbudził ogromne emocje na całym świecie. Szybko pojawiły się też teorie spiskowe. Wiele z nich koncentrowała się na ranach, które odniósł. Spekulowano, że nie trafił go pocisk, a jego odłamki, albo fragmenty rozbitego szkła. Niektórzy uważali, że nie został w ogóle trafiony, a zranił się padając na ziemię – mimo tego, że wyraźnie widać, jak po pierwszym strzale były prezydent łapie się za ucho. Niektórzy twierdzili nawet, że nie było żadnego zamachu, a Trump wszystko ukartował, by zwiększyć swoją popularność przed wyborami.

Teraz FBI oficjalnie potwierdziła, że Trumpa trafił pocisk. „Tym, co trafiło byłego prezydenta Trumpa, była kula, cała lub we fragmentach, wystrzelona z karabinu nieżyjącego zamachowca” – napisali w oświadczeniu.

Nieco wcześniej szef FBI Christopher Wray, zeznając przed Kongresem, powiedział, że to, co trafiło Trumpa, budzi nadal pewne wątpliwości. Stwierdził, że nie wiedzą, czy była to kula, czy odłamek. Trump odniósł się do tego w mediach społecznościowych. „Nie było szkła, nie było odłamku. Szpital stwierdził, że to „rana ucha od kuli”, i tym to było” – napisał – „Nic dziwnego, że niegdyś szanowane FBI straciło dużo zaufania Ameryki”.