Fatalne wieści dla reprezentanta Polski. Kamil Glik usłyszał wyrok Wiadomości sportowe z kraju i świata

Fatalne wieści dla reprezentanta Polski. Kamil Glik usłyszał wyrok

Kamil Glik jest prawomocnie skazany za pobicie turysty na Mazurach. Do zdarzenia, jak poinformował “Fakt”, doszło dwa lata temu podczas wakacji. Sąd w Giżycku ukarał reprezentanta Polski grzywną w wysokości 15 tysięcy złotych.

Do pobicia doszło nad Jeziorem Tałty, we wsi Skorupki. Jak relacjonują media, jeden z turystów postanowił zrobić zdjęcie domku dla dzieci, który znajdował się na ogrodzonej posesji. To nie spodobało się jej właścicielowi, który uderzył feralnego fotografa dwa razy w twarz. Turysta upadł na plecy, a napastnik wyrywał mu smartfon i wyrzucił. Fotografujący nie miał świadomości, że sprawcą jego pobicia był Glik, wyjaśnili mu to dopiero przybyli na miejsce zdarzenia policjanci.

Według relacji “Faktu” giżycki sąd skazał Glika za pobicie, 34-letni piłkarz musi też zapłacić 10 tys. złotych grzywny oraz 5 tys. złotych dla poszkodowanego. Wyrok jest prawomocny i został utrzymany przez sąd II instancji w Olsztynie.

– Pokrzywdzony nie wiedział do kogo należy posesja, na której dostrzegł ciekawy domek dla dzieci – tłumaczyła sędzia Danuta Hryniewicz.

W “Fakcie” można przeczytać również, że od Glika wyczuwalny był tego dnia alkohol. Piłkarz nie odniósł się do sytuacji, ale jego zachowanie tłumaczyła żona, która wskazywała, że rodzina otrzymywała wcześniej pogróżki.

– Jeden z wezwanych policjantów zeznał, że od Kamila Glika było czuć alkohol, jednak można było z nim bez problemu nawiązać kontakt. Sam piłkarz potwierdził, że wypił jedno piwo i działał w samoobronie, natomiast jego żona Marta zeznała, że wypił dwa. Żona zeznała, że odkąd Kamil stał się sławny otrzymują pogróżki i stąd taka nerwowa reakcja – informuje “Fakt”.

Co ciekawe, poszkodowany nie chciał wnosić oskarżenia i utrzymywał, że “przeprosiny załatwiłyby sprawę”.

– Do tego procesu nie powinno dojść, mojemu klientowi wystarczyłyby przeprosiny. Nie wnosiliśmy o te 5 tysięcy, sąd sam uznał, że poszkodowanemu się należą – tłumaczył adwokat poszkodowanego.

Źródło: Stefczyk.info za "Fakt" Autor: red
Fot. PAP

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij