Fale wyniosły na brzeg wrak tajemniczego okrętu. Archeolodzy chcą ustalić, skąd się wziął, zanim znowu zatonie.
Zdarzenie miało miejsce w pobliżu miejscowości Cape Ray na kanadyjskiej Nowej Funlandii. Pod koniec stycznia lokalny mieszkaniec Gordon Ray wybrał się na plażę, by zapolować na ptactwo wodne. W przybrzeżnej płycinie dostrzegł jakiś czarny kształt. Wiedział, że to coś nowego, bo kilka dni wcześniej polował w tym samym miejscu i niczego podobnego nie widział. Po bliższym przyjrzeniu się ustalił, że to wrak żaglowca.
🇨🇦 A shipwreck has appeared on the coast of Cape Ray, Newfoundland.
The wreck, thought to be from the 19th century, was discovered by a local resident who was bird hunting in the area.
It’s believed that Hurricane Fiona may have dislodged the ship, now visible on the beach. pic.twitter.com/CgwSknlAHJ
— NoComment (@nocomment) January 30, 2024
Na razie nikt nie wie, skąd ten wrak się tam wziął. Neil Burgess, prezes lokalnego stowarzyszenia zajmującego się konserwacją wraków, powiedział mediom, że jego zdaniem wrak zatonął w innym miejscu. Uważa, że połączenie erozji dna i sztormu Fiona, który nawiedził tę okolicę w zeszłym roku, sprawiło, że się poluzował, a wyjątkowo mocne martwe fale, które zauważono przed odkryciem, wyniosły go w pobliże brzegu.
Władze prowincji wysłały na miejsce archeologów, którzy mają za zadanie rozwikłać tajemnice tego wraku. Na razie ustalili wstępnie, że zbudowano go w XIX wieku. Ustalili to na podstawie drewnianych kołków i miedzianych gwoździ, które były wtedy powszechnie używane w budowie statków. Ustalili też, że miał co najmniej 24 metry, co oznacza, że najprawdopodobniej była to brygantyna.
W ostatnich dniach archeolodzy wykonali szczegółowe fotografie, nagrania wideo i pomiary. Pobrali też próbki drewna. Mają nadzieję, że uda im się zidentyfikować jego gatunek i wiek, co może rzucić światło na historię tego statku. Ich praca nie jest jednak łatwa, bo wrak jest ciągle uderzany przez fale. Boją się też, że w końcu silne prądy wyniosą ten wrak na pełne morze. Odkrycie jego tajemnicy nie będzie jednak łatwe. Okolica słynie bowiem z trudnych warunków żeglarskich i niebezpiecznych podwodnych skał. Biuro Archeologiczne Nowej Fundlandii powiedziało mediom, że w wodach okalających tę wyspę mogą być tysiące wraków. Ustalenie, który z nich wyrzuciły fale, to bardzo trudne zadanie.
Jego odkrycie wywołało ogromne poruszenie mieszkańców tej prowincji. Do Cape Ray, którą normalnie zamieszkuje ok. 250 osób, ciągną istne pielgrzymki turystów, którzy chcą go ujrzeć na własne oczy. Wielu z nich podejrzewa, że ten statek mógł przywieźć na wyspę ich przodków. Ok. 90% Nowofundlanczyków wywodzi się bowiem od imigrantów z Wielkiej Brytanii i Irlandii, którzy podobnymi statkami dotarli na tę wyspę między XVII i końcem XIX wieku.