Jerzy Stuhr udzielił wywiadu, w którym skomentował swój wyrok za prowadzenie po alkoholu i potrącenie motocyklisty. Wywołało to ostrą reakcję ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Przypomnijmy: 17 października Stuhr zderzył się w Krakowie z motocyklistą i odjechał z miejsca zdarzenia. Później tłumaczył się, że nie zauważył, że doszło do kolizji. Policyjna kontrola wykazała, że miał 0,7 promila alkoholu we krwi. Sąd skazał go na karę zakazu prowadzenia pojazdów przez trzy lata, karę grzywny w wysokości 12 tys. złotych i 6 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej.
Stuhr udzielił niedawno wywiadu serwisowi Plejada.pl, w którym odniósł się do tego wypadku. Stwierdził m.in., że „czuje się niewinny, skończyło się na kolizji”. Skrytykował też działania prokuratury. „Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty. Oczywiście denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku” – powiedział.
Te słowa wywołały reakcję ministra Ziobro, który skomentował je w mediach społecznościowych. „Jechał pijany, potrącił człowieka, ale »denerwują go pomówienia«, bo przecież »nic nie zrobił« i »jest wewnętrznie kompletnie czysty«. Stuhr to esencja polskich pseudoelit przekonanych o swojej wyjątkowości i staniu ponad prawem” – napisał minister – „Przez lata chronieni przez sądy i lewackie media uwierzyli, że są rasą nadludzi, którym wolno więcej. Pyta Pan, po co prokuratura Pana ściga?! Żeby wymierzyć sprawiedliwości, bo w wolnej Polsce nie macie większych praw”